Jeśli więc pytamy, jak rodzą się rzeczy wielkie, jak wyraża się świętość, to może częścią odpowiedzi będzie zwyczajna konsekwencja i wierność obranej drodze? Wieczernik, 165/2009
Rok 1955 to oaza w Stryszawie – uczestniczą w niej ministranci nie tylko z aktualnej ale również z poprzednich parafii – Cieszyna, Tychów i Rydułtów.
Rok 1956 to czas, kiedy ks. Blachnicki przebywa w Niepokalanowie, poza diecezją. Zajmuje się zupełnie innymi sprawami, wydawałoby się, że nie będzie czasu ani możliwości na oazy. A jednak odbywa się Oaza Dzieci Bożych w Koniakowie.
A potem jest praca w Kurii. Z jednej strony zupełnie inne możliwości, z drugiej jednak ogromne dzieło Krucjaty Wstrzemięźliwości mogłoby sugerować, że ks. Blachnicki nie znajdzie czasu na prowadzenie rekolekcji dla ministrantów – ma przecież inne, bardzo ważne obowiązki.
A jednak oazy trwają i się rozwijają. Od 1957 r. są oficjalną metodą rekolekcji dziecięcych w diecezji katowickiej, w tym samym roku pojawiają się oazy dla dorosłych, w 1958 r. jest pierwsza oaza dla dziewcząt.
Potem, po rozwiązaniu Krucjaty Wstrzemięźliwości i przejściach więziennych, są studia i praca naukowa w Lublinie. Znowu mogłoby się wydawać naturalną rzeczą zaprzestanie działalności rekolekcyjnej – pracownicy naukowi mają przecież inne obowiązki i zainteresowania. Ks. Blachnicki jednak pracę licencjacką poświęca „Metodzie przeżyciowo wychowawczej dziecięcych rekolekcji zamkniętych” i wkrótce po jej obronie wznawia prowadzenie oaz – w 1963 r. w Szlachtowej k. Szczawnicy prowadzi pierwszą oazę dla dziewcząt w wieku szkoły średniej. Odtąd oazy odbywają się co roku ogarniając coraz większą ilość osób i obejmując kolejne grupy wiekowo-stanowe.
Ks. Blachnicki w swoim życiu kapłańskim kilka razy zaczynał od nowa – podejmował zupełnie inne zadania, w całkowicie odmiennych warunkach. Nie jest to nic nadzwyczajnego – księża bywają przerzucani do całkiem innych obowiązków, choć w przypadku ks. Blachnickiego doszedł jeszcze cały kontekst polityczny wynikający z czasów, w których żył.
Nie było jednak normalne ani typowe to, że mimo tych całkowicie odmiennych zadań nasz Założyciel konsekwentnie w każdym nowym miejscu podejmował kontynuację swojej dotychczasowej pracy rekolekcyjnej. Co przy tym istotne, nowe miejsca i nowe zadania wcale nie zostawały gdzieś na marginesie jego zainteresowań, ale – podejmowane z całą gorliwością – wzbogacały drogę, którą szedł i którą kształtował. To wszystko po iluś latach doprowadziło do powstania Ruchu Światło-Życie obejmującego dziesiątki tysięcy osób.
Jeśli więc pytamy, jak rodzą się rzeczy wielkie, jak wyraża się świętość, to może częścią odpowiedzi będzie zwyczajna konsekwencja i wierność obranej drodze?
*****
Bibliografia: ks. Adam Wodarczyk „Prorok żywego Kościoła”, Katowice 2008; ks. Franciszek Blachnicki „Oaza Dzieci Bożych I stopnia”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.