Zapis dyskusji panelowej, która odbyła się 10 X 2006 r. w Warszawie. Sesję z okazji VI Dnia Papieskiego zorganizował „Przegląd Powszechny” i Klub Inteligencji Katolickiej. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie autoryzował swoich wypowiedzi ze względu na zakaz publicznych wypowiedzi z dn. 17 X 2006. Przegląd Powszechny, 1/2007
Natomiast muszę powiedzieć, że często jest nam bardzo trudno ocenić, czy jakaś współpraca, przekazywane informacje rzeczywiście nikomu nie szkodziły, bo to dopiero wynika z akt kolejnych spraw, w których te informacje wykorzystano. Całkiem niedawno widziałem taką zupełnie niewinną informację, która została przekazana UB przez tajnego współpracownika, że X wyjeżdża na urlop, to niby nic ważnego, ale ta informacja była ważna, bo w tym czasie Bezpieka się przygotowała i mogła założyć w mieszkaniu X-a podsłuch. Niewinne informacje były wykorzystywane w celach całkiem poważnych i miały istotne konsekwencje.
Padło tu hasło podpalenia akt. Gdyby tego dokonano, nie można by przeprowadzić lustracji, ocenić czyny poszczególnych ludzi, zbadać wielu wątków z historii Polski. Zniszczono by dowody bohaterstwa, a, moim zdaniem, w tych aktach jest ich więcej niż świadectw hańby – dowodów bohaterstwa wielkiego i małego, takiego chociażby, że ktoś miał odwagę odmówić i miał, może nie całe życie, ale parę lat złamanych w tym życiu. To wszystko zostałoby zniszczone i nigdy już byśmy do tego nie doszli. Natomiast z drugiej strony, gdyby tych akt nie było, czy nie mielibyśmy do czynienia z plotkami, podejrzeniami, hipotezami? Oczywiście, bo one biorą się z mniemań, które ludzie mają w głowach, i formułują te raniące hipotezy bez akt. Wówczas jednak nie bylibyśmy w stanie tych hipotez weryfikować, a oskarżeń oddalać.
Czy z początku lat 90., tu odnoszę się do ks. Zaleskiego, to, że wtedy tych akt nie odkryto, jest grzechem zaniechania? Ta opinia jest powtarzana dosyć często. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że sprawa musiała dojrzeć. Wątpię, by na początku lat 90. można było o tych sprawach i tych aktach rozmawiać spokojnie, w ogóle o tym nie rozmawia się ze spokojem, przynajmniej w klimacie, w jakim rozmawiamy dzisiaj. Wtedy to wszystko było zbyt świeże, zbyt krótka była perspektywa odejścia od komunizmu. Były jeszcze inne uwikłania sytuacji realnej w Polsce. Ludzie dawnego reżimu zajmowali wiele wysokich stanowisk – trudno, by ich nie zajmowali, inny był układ społeczny. Ich wciągnięcie w mechanizmy demokratycznego, zachodniego państwa, osłabienie sentymentu do starego systemu, oderwanie od orientacji na Rosję było najważniejsze. To dziś pogląd kontrowersyjny, jednak wiąże się z oceną, czy można było 15 lat temu dokonywać lustracji lub dekomunizacji.
Ostatnia sprawa. Ktoś tutaj już mówił, że powinniśmy mówić szczerze, a zatem mówmy szczerze do końca. Problemem badań tych spraw, ale nie tylko ich, jak również globalnych ocen sytuacji w kraju, ocen sytuacji Kościoła czy poszczególnych diecezji, poszczególnych pism kościelnych jest to, że jedyne archiwa, które są w dalszym ciągu niedostępne, to archiwa kościelne. Ktoś, kto pisze książkę, a takie powstają o Kościele, np. o okresie internowania kard. Wyszyńskiego, ma do dyspozycji akta KC PZPR łącznie z Biurem Politycznym, akta Bezpieki, akta Urzędu ds. Wyznań, tylko nie ma dostępu do archiwów kościelnych. Jeżeli ktoś będzie pisał o kwestiach, o których tu mówimy, to pojawia się pytanie: Jeżeli podejrzewamy, że ktoś nie był w porządku, to czy władze kościelne o tym wiedziały? Sprawa dosyć konkretna, dotycząca pewnych etapów „Przeglądu Katolickiego”, wychodzącego w Warszawie od 1984 r. Toczyła się pewna gra Bezpieki wokół „Przeglądu”, wiemy też z akt KC, że toczyły się rozmowy z osobami ważnymi w hierarchii kościelnej. Chciałoby się wiedzieć, czy te rozmowy znalazły odbicie w aktach Kurii Warszawskiej, czy też były to rozmowy „na boku” tych osób tylko z KC. Nie opiszemy tego w sposób kompletny, jeżeli nie będziemy znali akt kościelnych.