Futbol – druga religia Włochów

Sądząc po zachowaniu, spora część trenerów, futbolistów i kibiców jest przekonana, że Pan Bóg też interesuje się futbolem. To, że sprawozdawca telewizyjny poleca w gorących sytuacjach włoską bramkę opiece Najświętszej Panienki, nikogo tu nie razi. Podobnie jak trener skrapiający ławkę wodą święconą. Przegląd Powszechny, 2/2007




Po II wojnie niewiele się zmieniło. Zmarły we wrześniu legendarny kapitan squadra azzurra, Giacinto Facchetti, trafił do wielkiego Interu z oratorium w Treviglio. Kontrakt pojechał podpisać w towarzystwie proboszcza. Podobną drogę przeszła inna wielka gwiazda włoskiej piłki, Gianni Rivera, obecny dyrektor włoskiej reprezentacji.

Naturalnie dziś, gdy zawodowa piłka nożna jest potężnym przemysłem (we Włoszech 2 mld euro obrotu rocznie), działalność futbolowa oratoriów nie przekłada się bezpośrednio na wielkie sukcesy sportowe klubów czy reprezentacji, ale jej znaczenia nie sposób przecenić. Grający w serii A klub Chievo (teraz gra tam nasz Kamil Kosowski) powstał właśnie na bazie drużyny jednego z oratoriów na przedmieściach Werony. Wielu młodych Włochów rozgrywa swoje pierwsze futbolowe mecze w drużynie oratorium. Kanclerz diecezji podrzymskiej, proboszcz parafii w Stimigliano, Mirosław Szajda, gdy pytam go o boisko, powiada: To podstawa działalności oratorium. Mamy dwa: kryte i odkryte. Gra w piłkę, gdy toczy się we właściwiej atmosferze, to też sposób na formację młodych ludzi. Wspomniany wyżej Facchetti (wicemistrz świata z 1970 r.) ro-zegrał 94 mecze jako kapitan reprezentacji Włoch i setki w Interze Mediolan. Mimo że grał na obronie, tylko raz zobaczył czerwoną kartkę za to, że złośliwie bił sędziemu brawo po błędnej decyzji. Pytany, jak można grać na obronie, nie faulując, powiedział: W oratorium mnie nauczyli. Z nadal istotnej roli oratoriów w kształtowaniu ducha i muskulatury świetnie zdają sobie sprawę włoskie władze i dyrygujący włoskim sportem. Dlatego w dziele rozwijania oratoriów w symbiozie działają Włoski Komitet Olimpijski, Ministerstwo Edukacji i Konferencja Episkopatu Włoch.

Futbol – hobby milionerów i ludzi na świeczniku

Od krajów futbolocentrycznych (Brazylia, Argentyna, Anglia, Hiszpania) Włochy odróżnia to, że jak w żadnym innym kraju, futbolem zajmują się tu najpotężniejsi i najbogatsi obywatele. W serii A ścierają się ze sobą świetne drużyny, ale przede wszystkim rozbuchane ego potężnych mężów. Juventus to od trzech pokoleń własność Agnellich od Fiata, Milan to oczko w głowie najbogatszego człowieka w kraju, Silvio Berlusconiego. Inter należy do rodziny nafciarzy Morattich, którzy w Mediolanie cieszą się statusem podobnym jak klan Kennedych w Bostonie. Potęgę Parmy zbudował największy aferzysta świata, Calisto Tanzi, twórca największej czarnej dziury finansowej. Wraz z Parmalatem utopił 14-16 mld euro. Dzisiejsza Fiorentina zaspokaja próżność braci Della Valle i jest reklamowym dodatkiem do zapierających dech kobietom w całym świecie butów i torebek Tod’s.

Bo we Włoszech klub futbolowy nie służy właścicielowi do zarabiania pieniędzy jak w Anglii czy w Niemczech. To kwestia o wiele ważniejszego prestiżu, jak garnitur Gucciego czy samochód ferrari. Bardzo źle robi na kieszeń, ale świetnie na samopoczucie. Prezesowanie futbolowemu klubowi we Włoszech nobilituje, zapewnia popularność, występy w tv i okładki kolorowych czasopism. Jak po-kazała kariera Berlusconiego, futbolowy sukces potrafi też wynieść na fotel premiera, i to dwukrotnie. Dlatego rachunek ekonomiczny we włoskiej piłce po prostu się nie liczy, włoskie kluby zarabia-ją rocznie 2 mld euro, ale wydają o wiele, wiele więcej. Przeciętna pensja piłkarza w serii A już trzy lata temu przekroczyła milion euro rocznie.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...