Czy jednak nie nadużywa się wyobraźni, przypisując Janowi Pawłowi II zasługi w walce o demokrację, albo w transformacji światowej sytuacji, w waloryzacji praw człowieka w polityce czy w upowszechnieniu metody dialogu? Czy papież nie przywłaszczał sobie ich kompetencji? Albo czy nie wyolbrzymia się jego znaczenia? Przegląd Powszechny, 3/2007
Końcowe wątpliwości...
Czy jednak nie nadużywa się wyobraźni, przypisując Janowi Pawłowi II zasługi w walce o demokrację, albo w transformacji światowej sytuacji, w waloryzacji praw człowieka w polityce czy w upowszechnieniu metody dialogu? W końcu to opozycja polityczna działała konkretnie w państwach autorytarnych reżimów środkowo- i wschodnioeuropejskich, i to politycy podejmowali i podejmują polityczne decyzje, także odnośnie do obrony praw osoby i ich politycznego wymiaru. Czy papież nie przywłaszczał sobie ich kompetencji? Albo przynajmniej, czy nie wyolbrzymia się jego znaczenia?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, także dlatego, że dotyczą one kwantytatywnych (ilościowych) aspektów, które z definicji są względne czy wręcz wtórne względem wartości kwalitatywnych (jakościowych). Ale przecież Jan Paweł II niejednokrotnie opowiadał się za autonomią polityki. Wychodząc jednak z uzasadnionego pluralizmu politycznych postaw względem kwestii religijnej natury, wciąż zabiegał o przyznanie chrześcijanom możliwości współdziałania w tworzeniu warunków rzeczywistego uczestnictwa w sferze społecznej i politycznej. Z metodologicznego punktu widzenia Jan Paweł II lansował i w tych dziedzinach metodę dialogu, który bierze pod uwagę pluralizm – tak charakterystyczny dla Europy – postaw względem wszelkiego rodzaju problemów, włącznie z politycznymi i duchowymi w szerokim tego słowa znaczeniu.
Na pierwszy rzut oka globalizacja uprzywilejowuje ekonomię i wolny rynek, którym w jakimś stopniu podporządkowują się polityczne decyzje. Wiadomo jednak, że sukcesy i ekonomiczna skuteczność niekoniecznie zależą – przynajmniej do pewnego czasu – od politycznego systemu, faworyzującego poszanowanie praw człowieka. Inaczej mówiąc, demokracja nie jest nieodzowna do rozwoju produkcji i wolnej wymiany dóbr. „Tygrysy” Dalekiego Wschodu są tego dostatecznym dowodem. Jednak system polityczny kładący nacisk jedynie na wzmożenie produkcji i wymianę dóbr pomijałby wiele innych dziedzin właściwych ludzkiemu życiu i, co za tym idzie, nie przyczyniałby się do tworzenia warunków niezbędnych do całościowego rozwoju osoby ludzkiej. Choć dziś ma się niejednokrotnie dość mocne wrażenie, że politycy ograniczyli swoją rolę do statusu MENEDŻERÓW i ADMINISTRATORÓW i, być może, choć wydaje się, że ich zabiegi dotyczą tylko tej sfery, wyczuwa się, zdaniem papieża, nieodpartą potrzebę otwarcia czy rozszerzenia tej perspektywy na polityczną wizję, która brałaby pod uwagę wszystkie wymiary rzeczywistości nieodzowne człowiekowi, wszystkim ludziom, w jego dążeniu do pełnego rozwoju swojej natury – pochodzącej od Boga i ku Niemu zmierzającej. Właśnie takie otwarcie papież wciąż proponował rządzącym politykom. Usiłował uświadomić im wagę otwarcia na palące problemy biednego Południa, zachęcał do wypracowania spójnego i sprawiedliwego systemu handlu bogatej Północy z cierpiącym nędzę Południem; do przemyślenia kwestii międzynarodowych długów; do ułatwiania biednym nacjom dostępu do nowoczesnych środków komunikacji i produkcji; do eliminowania wojskowych metod we wprowadzaniu czy umacnianiu pokoju itp. Krótko – postulował, by polityczne struktury a zwłaszcza polityczna praxis ułatwiały pełny rozwój osoby ludzkiej, albo, inaczej, by rządy wypełniały swój nadrzędny cel, czyli służbę człowiekowi.
Wszystko to zakłada i wymaga, by np. europejskie kraje i Europejczycy wszczęli dialog między sobą po to, aby wielość postaw i różnych a nieraz przeciwstawnych tendencji przyczyniały się do rozwoju tego fundamentalnego wymiaru, właściwego każdemu człowiekowi i ludzkości.