Czas przeszły niedokonany

IV RP okazała się niewypałem. Jako hasło w pewnym sensie wypełniły ją treścią wydarzenia ostatnich dwóch lat. Co się w tym czasie stało, jak wydarzenia minionego dwulecia rzutują na obecną politykę? Przegląd Powszechny, 12/2007




Wojna wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha z Witoldem Gombrowiczem wydaje się przy tym błahostką. A przecież miała na celu - z powodów politycznych i ideologicznych antypatii - usunięcie z kanonu lektur szkolnych jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy (a wraz z nim Witkacego, Goethego, Kafki, Conrada, Herlinga-Grudzińskiego i Dostojewskiego). Wybuchały kryzysy rządowe. Afera w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym okazała się początkiem końca IV RP.

Te wydarzenia wyznaczały polityczno-medialny spór o IV RP, ale zaraz schodziły z wokandy ustępując miejsca kolejnym „porażającym” faktom - piszą Durczok i Mucharski. Rządy PiS stały się czasem ciągłego proklamowania nowych początków, kryzysów, odwlekania terminów „zmieniania Polski”, podtrzymywania atmosfery kampanii wyborczej, podgrzewania atmosfery walki przypominaniem, że przyspieszone wybory są możliwe, co miało utrzymywać w ryzach chwiejną koalicję.

Gdzie się dało, PiS stosował własną politykę personalną albo dezawuowania i oblężenia. Wszystko w imię walki z „układem” - powiązaniami świata przestępczego ze służbami specjalnymi, mediami i polityką (w przemówieniu sejmowym z 17 lutego ub. r. Jarosław Kaczyński w przejawy działania „układu” włączył funkcjonowanie WSI, Trybunału Konstytucyjnego, istnienie „łżeelit”). Janicki i Władyka stawiają pytanie: Jak prowadzić walkę ze sławetnym Układem, kiedy samemu tworzy się gigantyczny układ personalny - od prezydenta, premiera, ministrów, służb specjalnych, urzędów centralnych, agencji rządowych, telewizji, spółek Skarbu Państwa po spodziewane opanowanie samorządów; przy wsparciu medialnym, jakiego nie miał żaden inny rząd (państwowe radio i telewizja, prorządowe dzienniki, koncern o. Tadeusza Rydzyka). Jednak balon IV RP musiał pęknąć.

Fakty i mity IV RP


Profesorowie Leszek Kołakowski i Karol Modzelewski „W krótkim kursie...” nie chcą nazywać rządów PiS rewolucją. Kołakowski: Rewolucją bym tego nie nazwał. Rewolucją nazywamy masowy ruch, który przerywa legitymizację ustroju. Modzelewski: Teraz nie mamy ani zmiany ustroju [jak w 1989 r. - JHP], ani nowego ruchu społecznego. Jest za to nawoływanie do odwetu, mobilizacja środowisk społecznych w pogoni za wyznaczoną ofiarą.

A jednak wydaje się, że tak wiele w Polsce zaszło, że trudno mówić o spokojnym powrocie do Trzeciej Rzeczpospolitej. Jarosław Kaczyński zaszczepił w społecznej debacie nowy, albo wcześniej niedowartościowany, sposób myślenia. Zdefiniował kilka, jak piszą Janicki i Władyka, aksjomatów: Każdy matematyk wie, że istota pewników polega na tym, że nie wymagają one dowodu, a za to można na ich podstawie wyprowadzać wiele dalszych twierdzeń. Że krytyka rządów PiS jest szkodliwa? Oczywiście (sięgając po aksjomaty), ponieważ to PiS zmienia Polskę i oczyszcza ją. Że nie ma powrotu do III RP? To znowu oczywiste, ponieważ (aksjomat) był to twór pełen afer i siedlisko układu. Że teraz jest lepsza demokracja niż kilka lat temu? Tak, naturalnie, ponieważ (aksjomat) wcześniej nie było prawdziwej debaty publicznej, bo Michnik zabraniał. Co robią w rządzie Lepper i Giertych? Budują obóz naprawy Rzeczpospolitej. Czy PiS może oddać władzę? Nie, bo (aksjomat) nie ma powrotu do III RP. Czy lewica ma szansę? Nie, ponieważ (aksjomat) Polska jest naturalnie prawicowa. I tak dalej.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...