Istnieje wiele przykładów, w których ułomność ciała może zaburzyć stan naszej duszy – i odwrotnie – kilka poniższych uwag i najświeższych informacji ze świata nauki i medycyny być może pozwoli zrozumieć spowiednikom stale obecne ale i zmienne wzajemne interakcje somy i psyche. Przegląd Powszechny, 12/2008
Nowy, narastający problem z bezpłodnością lub trudnościami w zajściu w ciążę, w której jedną z metod leczenia jest zapłodnienie in vitro, doczekał się zainteresowania daleko wykraczającego poza sferę czysto medyczną. W tym gwałtownie rozwijającym się, słabo uregulowanym prawnie i ocenianym na miliardy dolarów „przemyśle”, dostępnym coraz szerzej nawet w internecie, obok wątpliwości natury etycznej gubi się gdzieś wiedza medyczna, obecna częściej na łamach wysokospecjalistycznych czasopism naukowych a nie zawsze przekazywana przyszłym rodzicom.
Ciąża in vitro to ciąża bardzo wysokiego ryzyka, w której np. trzy-czterokrotnie częściej występuje łożysko przodujące, zatrucie ciążowe z ciężkim nadciśnieniem tętniczym oraz dziesięciokrotnie częściej jest to ciąża mnoga, w której rodzą się wcześniaki o różnym stopniu dojrzałości do dalszego życia – wg BJOG (2004), „Human Reprod” (2006), „Fert&Ster;” (2007).
Najnowsze badania pokazują, iż u dzieci urodzonych z ciąż in vitro częściej występują defekty wrodzone, mają one nieco mniejszy iloraz inteligencji, zaś płeć męska po osiągnięciu wieku dojrzałego ma kłopoty z płodnością – za: „Fert&Ster;” (2008), BJOG (2005), „Am. J. Epidem.” (2007).
Coraz mniej dziwią opinię publiczną informacje, iż najstarsza matka, która poczęła dzięki metodzie in vitro ma 66 (!) lat, nikt szeroko nie cytuje doniesień o częstszym występowaniu u tych kobiet tzw. baby blues, czyli poważnych zaburzeń nastroju i problemów w opiece nad własnym dzieckiem (wg „Fert&Ster;” 2005), umykają gdzieś wyniki badań wskazujących, iż kobiety bezdzietne są właściwie tak samo zadowolone z życia jak kobiety, które rodziły (wg „Int. J. Aging&Human; Dev.” 2007), zaś analiza zachowań ponad 12 tys. dorosłych ludzi pokazała, iż to kobiety znacznie „łatwiej” akceptują brak dziecka w porównaniu z mężczyznami – za „J. Marr&Fam.;” (2007)…
W gorących dyskusjach nad metodami planowania rodziny największy nacisk kładzie się na metody zapobiegania ciąży, o wiele mniej natomiast mówi się o metodach monitorowania płodności kobiety, które w świetle wyników najnowszych badań naukowych są zaskakująco skuteczną metodą, niewiele gorszą niż metody chemiczne.
Według „Hum. Reprod.” (2007), liczba nieplanowanych ciąż u kobiet stosujących metodę naturalną – opartą na pomiarach temperatury i gęstości śluzu – jest mniejsza niż jeden na sto kobiet w ciągu roku, czyli identyczna jak u kobiet stosujących pigułkę, zaś współczynnik zaniechania metody naturalnej z powodu braku satysfakcji lub trudności stosowania wynosi ok. 10% w porównaniu z 30% u kobiet używających innych metod.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.