Moniuszko jest awokalny. Kierował się bowiem linią melodyczną wynikającą z dramaturgii libretta, a nie brał pod uwagę wygody śpiewaków. Moniuszko wymaga znacznie większych umiejętności i wysiłku niż zaśpiewanie Pucciniego czy Donizettiego. Wymaga ponadto wnętrza i zrozumienia słowiańskiej duszy. Przegląd Powszechny, 4/2009
– Podobno nie przepada Pan za pracą jurora, a jednak zgodził się Pan zostać przewodniczącym jury VII Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki , który odbędzie się w 2010 r. w Warszawie.
– Maria Fołtyn, twórczyni tego konkursu, kilkakrotnie prosiła, żebym był w jego jury. Odmawiałem z wielu powodów. Pierwszy z nich jest taki, że jakoś żal mi tych młodych, którzy mają piękne głosy i nie przechodzą dalej. Jest to wypadkowa wszystkich doznań jurorów i bardzo często ten, kto dostaje nagrodę, jest wspaniałym rzemieślnikiem a mniej artystą. Ja wolę, by ktoś się pomylił, nawet zaśpiewał fałszywie, ale żeby to mnie przekonało.
Przypominam sobie, że kiedy śpiewałem w Deutsche Staats Oper w Berlinie, był tam tenor, który miał nieładny głos, ale gdy wychodził na scenę stwarzał coś takiego, że byłem wręcz przykuty do fotela. I w pewnym momencie zapominałem o głosie. Śpiewając już wiele lat, cały czas dążę do tego, by ludzie na widowni zapominali, że w operze się śpiewa. Powinni być tak wciągnięci w akcję, by było to absolut¬nie poza ich postrzeganiem.
– Czyli najważniejsza jest osobowość?
– Tak. Nagradzanie kogoś za to, że wykonał bezbłędnie 11 arii nie dowodzi, że jest to największy artysta. To mnie właśnie powstrzymywało od pracy w różnych jury. No... ale Marii Fołtyn, niezwykłej osobowości, mającej wielkie zasługi dla polskiej kultury i popularyzacji Moniuszki w świecie, trudno odmawiać. Uważam, że powinniśmy coś ważnego zrobić dla Moniuszki, bo Fołtyn jest osamotniona w swej walce.
Proszę sobie wyobrazić, że znajoma zza granicy poprosiła mnie o DVD z nagraniem „Strasznego dworu”. Tego nie ma. Zdobyłem dla niej z teatru operowego DVD robocze dla reżyserów, ale to powinno być w sklepach, dostępne dla każdego.
– A jak ocenia Pan twórczość Moniuszki na tle światowej literatury pieśniarskiej i operowej?
– On jest ciekawy dlatego, że jest silnie związany z naszą ziemią i kulturą. Gdy Polska nie miała swej państwowości, zrobił bardzo wiele dla tzw. pokrzepienia serc. Pisał do polskich tekstów, używając specjalnie prostych melodii, by wszyscy ludzie mogli je w domach śpiewać. Jego pieśni są znakomite.
Kiedyś w Hamburgu śpiewałem recital, na którym wykonałem m.in. pieśni Moniuszki i Paderewskiego. Recenzje były wspaniałe. Stwierdzono, że Moniuszko to wyszukany kompozytor, a pieśni Paderewskiego wręcz wywołały entuzjazm. Po raz pierwszy przeczytałem w gazecie, że recital, mimo trzech bisów, był za krótki.
– Z tego wniosek, że Moniuszko cały czas czeka na pełne odkrycie i mówienie o nim jako o zaściankowym kompozytorze jest nieporozumieniem?
– Podstawowym naszym błędem jest ocenianie go po tekstach. Są one typowe dla polskiego Romantyzmu, tragiczne, związane z losami narodu, trochę ckliwe i wydają się nam zaściankowe. Zupełnie inaczej brzmią przetłumaczone na włoski, niemiecki czy francuski, gdyż pod względem muzycznym utwory Moniuszki są na wysokim poziomie. Nie potrafimy właściwie ocenić i sprzedać tego, co mamy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.