Kultura strategiczna NATO powinna ułatwiać tę ewolucję, dalej „cywilizować” stosunki w dziedzinie wojskowości, obronności i bezpieczeństwa, równoważyć nadmierne tendencje pacyfistyczne w Unii Europejskiej, wnosić pozytywny wkład do unikalnej tożsamości europejskiej w omawianej tu dziedzinie. Przegląd Powszechny, 10/2009
Kultura obrony i bezpieczeństwa NATO
Oficjalne oświadczenia i działalność NATO pokazują, że u końca bieżącej dekady organizacja ta jest zainteresowana przede wszystkim wspólnym bezpieczeństwem i kształtowaniem właściwej kultury postępowania, a także wypracowywaniem standardów w dziedzinie bezpieczeństwa i polityki wewnętrznej państw, a nie tylko obroną i utrzymywaniem równowagi bezpieczeństwa (czyli klasyczną geostrategią) oraz afirmowaniem bloków czy linii podziałów. Taki typ kultury strategicznej ułatwia dostosowanie Sojuszu do nowych warunków i wyzwań współczesnego świata charakteryzujących się, wg określenia prof. Adama D. Rotfelda, „trzema n”, tj. nieprzewidywalnością, niepewnością i niejasnością.
Kolektywna obrona i planowanie obronne pozostały zasadniczą częścią sojuszniczego acquis, ale nie są już jedynymi formami aktywności NATO, jak w okresie zimnej wojny. Jeśli nie liczyć działań zbrojnych w ramach misji stabilizacyjnej (ISAF) w Afganistanie, to na czoło priorytetów wysunęły się stabilizacja i utrzymywanie pokoju, wspieranie rządów państw podejmujących wyzwania modernizujące i demokratyzujące w polityce obronnej, zwłaszcza w kwestii cywilnej kontroli nad wojskiem w państwach partnerskich.
Zamiast wyłącznej koncentracji na przeciwstawianiu się strategicznemu wrogowi, którego już nie ma, Sojusz stara się stawiać czoło transgranicznym zagrożeniom i podejmuje wyzwania, takie jak terroryzm, piractwo, bezpieczeństwo energetyczne, zorganizowana przestępczość, narkobiznes, a także pomoc w przypadku katastrof naturalnych. Te tendencje zbliżają NATO do Unii Europejskiej, chociaż nie znajduje to jeszcze odpowiednich form organizacyjno-instytucjonalnych.
Warto także zwrócić uwagę na karierę, jaką w NATO zrobiły instrumenty wykraczające poza sferę ściśle wojskową, np. wspomniane już partnerstwo, szkolenia różnego rodzaju, czy też metoda nazwana kompleksowym podejściem do opanowywania kryzysów (chodzi tu o szerokie stosowanie pozawojskowych środków, jak pomoc w odbudowie kraju i organizacji państwa, wspieranie finanso¬we). Stwarzają one nową jakość w porównaniu do czasów zimnej wojny, gdy koncentrowano się na zagrożeniu, potencjale obronnym oraz analizowaniu poczynań wroga.
Wreszcie zmienił się też język Sojuszu. Znikły zwroty konfrontacyjne: pojęcia „wróg” nie używa się, nie ma już dawno strategii „zmasowanego odwetu” i „elastycznej odpowiedzi”. Pojawiły się natomiast określenia zawierające pierwiastki współdziałania i więzi partnerskiej, np.: „współodpowiedzialność”, „projekcja stabilizacji” (a nie „siły” jak niegdyś), „NATO jako dostarczyciel bezpieczeństwa” (security provider), „włączanie a nie wyłączanie partnerów do wspólnych projektów” (inclusion not exclusion), „proporcjonalne użycie siły”. Na wszystkie sposoby w dokumentach NATO odmieniane są rzeczowniki takie jak „dialog” (najczęściej „pogłębiony”), „współpraca i współdziałanie”, „pomoc”, „reformy”, „odbudowa” itd. Jednym zdaniem – intelektualne dziedzictwo zimnej wojny, przynajmniej w języku organizacji, praktycznie zanikło.
Skutki
Ta nowa kultura strategiczna NATO, a szerzej – nowy profil tej organizacji, nie potwierdza jednak w pełni tezy prof. Romana Kuźniara[4] o ewolucji Sojuszu w kierunku wspólnoty bezpieczeństwa, do czego zresztą stale nakłania Rosja, ostatnio w tzw. propozycji Miedwiediewa o tworzeniu nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego. Idea sama w sobie nie byłaby zła, gdyby nie postulat, by w ramach takiej wspólnoty pozbawić Sojusz militarnego instrumentu obrony. Realizując wiele elementów takiej wspólnoty, jak tego chciał wspomniany już Karl Deutsch, NATO nie może po-zbyć się komponentu kolektywnej i autonomicznej obrony. Jest to i zapewne na długo pozostanie niezbywalną i integralną cechą tej organizacji. Dla Polski i innych krajów naszego regionu jest to fundamentalna sprawa.
Posługując się kategoryzacją międzynarodowego systemu za-proponowaną przez brytyjskiego politologa Roberta Coopera[5], można powiedzieć, że NATO staje się stopniowo raczej postmodernistycznym sojuszem obronno-stabilizacyjnym, o coraz bardziej globalnym zasięgu. Według rozumowania R. Coopera, postmodernistyczny system charakteryzuje się coraz częstszym odchodzeniem od tradycyjnych pojęć równowagi sił, absolutyzacji suwerenności oraz stosowania ścisłego rozdziału między sprawami wewnętrznymi a zagranicznymi; szczególną rolę odgrywają w nim współdziałanie, środki budowy zaufania, przejrzystość, uprawniony wgląd w sprawy wewnętrzne partnerów, tworzenie wspólnych instytucji (w tym ponadnarodowych) oraz koncentracja na rozwiązywaniu sporów i pokojowym opanowywaniu konfliktów.
[4] Zob. R. Kuźniar, Polityka i siła, Warszawa 2005.
[5] R. Cooper, The Breaking of Nations: Order and Chaos in the Twenty-First Cen¬tury, London 2003.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.