We Włoszech „pax Vaticana”

W całej, wcale niejednoznacznej, sprawie Benedykt XVI uznał, że na szali leży zbyt wiele i powstrzymał szarżujących hierarchów. Dał im przy okazji do zrozumienia, że polityką w Kościele zajmuje się Sekretariat Stanu. Przegląd Powszechny, 11/2009



Boffo kluczy i rezygnuje

Najpierw w bardzo ostrej odpowiedzi na łamach „Avvenire” Boffo obrażał Feltriego, zarzucając mu kłamstwo, manipulację i mord dziennikarski na zlecenie. Twierdził, że jest niewinny, a w wyroku sądowym nie ma mowy o seksualnym tle molestowania. Już w dwa dni później sąd w Terni na żądanie mediów ujawnił dwie zaledwie strony dokumentów procesowych (reszta jest utajniona po wsze czasy), z których wynikało, że Boffo mija się z prawdą.

Wówczas Boffo jął tłumaczyć, że owszem, molestowano z jego służbowej komórki, ale korzystało z niej wiele osób i to nie on telefonował, a jego młodszy kolega, którego w odruchu dobrego serca postanowił do końca kryć. Sęk w tym, że młodszy kolega nie żyje, bo przedawkował narkotyki i nie może tego potwierdzić. Co więcej, te same tłumaczenia pięć lat wcześniej nie przekonały sądu w Terni, który uznał Boffo winnym. Wszyscy czekali, że skoro mleko się już rozlało, Boffo „stanie w prawdzie”: powie, jak było, obalając niecne zarzuty „Il Giornale” albo uderzy się w piersi.

Nie doczekali się. Front biskupów stojących murem za Boffo zaczął się nieco kruszyć. Pojawiły się głosy, by może w imię dobra Kościoła Boffo złożył rezygnację. Znany watykanista Vittorio Messori, zarzucając biskupom brak roztropności, oświadczył w wywiadzie dla „Corriere della Sera”, że Boffo powinien zostać przesunięty na boczny tor już w 2004 r., gdy sąd wydał wyrok. Niedługo potem w tym samym dzienniku wypowiedział się redaktor naczelny „L’Osservatore Romano”, Giovanni Maria Vian, krytykując linię polityczną „Avvenire” przyjętą przez Boffo.

Uznał, że dziennik nie powinien zajmować się kwestią moralną Berlusconiego, bo Kościół piętnuje grzech, a nie grzesznika. Wreszcie Benedykt XVI zażądał szczegółowych wyjaśnień o sprawie Boffo od włoskiego episkopatu. W dwa dni później redaktor naczelny „Avvenire” złożył rezygnację, pisząc z tej okazji sążnisty list otwarty. Jak poinformował watykanista Andrea Tornielli, list ten został przedstawiony przedtem do aprobaty w Watykanie. Ponoć wrócił z wykreślonym fragmentem, w którym Boffo dziękował papieżowi za wsparcie. Włoscy watykaniści jak jeden mąż twierdzą, że dymisję Boffo wymusił papież. Dlaczego?

Dwuznaczność sytuacji Boffo i biskupów

Boffo w „Avvenire” (podobnie jak kilku biskupów) domagał się, by Berlusconi wytłumaczył się publicznie przed narodem ze swoich grzechów ciała, ale gdy sam znalazł się w nieco podobnej sytuacji, schował głowę w piasek. Pracodawcy, czyli episkopat, też go do tego nie zachęcali. Boffo powinna bronić prawda, a dopiero potem episkopat. Inaczej powstaje podejrzenie, że była to prawda zbyt niewygodna, by ją ujawnić. Skandal z Boffo naraził krytykujących Berlusconiego hierarchów i katolickie media na zarzuty o stosowanie podwójnej miary, jeśli nie o hipokryzję.

No bo jeśli kompromitujący styl życia premiera należy, ich zdaniem, piętnować, to trudno zrozumieć, dlaczego nie wolno piętnować Boffo, w końcu wyrokiem niezawisłego sądu skazanego za molestowanie na tle seksualnym. Skoro ujawnienie wyroku na Boffo godne jest potępienia, to dlaczego z podobnym oburzeniem włoskich hierarchów nie spotkało się ujawnienie skandali Berlusconiego? Abstrahując od niegodnej formy ataku „Il Giornale” i towarzyszącej mu politycznej motywacji, z oburzenia włoskich biskupów wynika, że Feltri, natrafiając na rewelacje o Boffo, powienien sprzeniewierzyć się zasadom i naturze swego zawodu i zamieść aferę pod dywan. Jak to zrobił episkopat.





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...