Czy mówiąc o duchowości trzeba nieuchronnie mówić o Bogu ?

Tyrani próbowali uczynić człowieka istotą boską, uważali siebie za stojących ponad wszystkimi i decydowali o tym, co dobre, a co złe. Stać się Bogiem to ukryta obietnica kusiciela z Księgi Rodzaju. Troska o duchowość jest troską o człowieka. Przegląd Powszechny, 2/2010



Wiatr wieje tam gdzie chce i szum jego słyszysz,
lecz nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża.
Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.
(J 3,8)

Dla każdego, kto urodził się w środowisku chrześcijańskim i uważa siebie za chrześcijanina, odpowiedź jest prosta. Jego własne życie jest nierozerwalnie złączone z wiarą w Boga, a ta wiara prowadzi do postawy duchowej, która nie zadawala się pełnieniem zadań i obowiązków, lecz pyta o sens życia. Nie chodzi tu o życie z dnia na dzień, lecz o nadanie mu spójności, jednolitości. To, co określamy jako duchowość, jest wyrazem podwójnej troski o sens i o jednolitość, o przeżywanie własnego życia jak najbardziej osobiście. Stąd odniesienie do Boga to wyraz powszechnie przyjętego przekonania.

Nie można natomiast podchodzić do tego zagadnienia w taki sposób, gdy spojrzenie się poszerza i liczy z różnorodnością kultur. W rzeczywistości istnieją tradycje duchowe, które nie odnoszą się do tej ukształtowanej przez różne monoteizmy, do Boga. Tak jest w licznych kulturach Wschodu, w których nie ma odniesienia do Boga osobowego, na przykład w buddyzmie. Tam nie istnieje więź pomiędzy życiem duchowym i wiarą w Boga. Tym bardziej nie ma tego odniesienia w wierzeniach powstałych w naszej kulturze, te nie uważają siebie za dziedziców chrześcijaństwa.

Zresztą, w licznych krajach Zachodu nie można nie zauważyć przemiany, stosunkowo niedawnej, w podchodzeniu do problemu duchowości .

W epoce triumfującego racjonalizmu wszystko, co dotyczyło religii i wiary, traktowano bezwzględnie jako stratę, jaką ponosi człowiek, jego ludzka natura, jeśli mówić językiem Feuerbacha i Marksa. Rozum triumfujący w różnych dziedzinach wiedzy mógł uznać, że doszedł do kresu swych możliwości, że osiągnął dojrzałość ludzkiego ducha. Odtąd wiarę religijną traktowano jako pozostałość okresu minionego – dzieciństwa, od której rozum się uwolnił, doszedłszy do tej dojrzałości. Do przezwyciężenia w historii ducha ludzkiego pozostałości po okresie życia indywidualności jeszcze niedojrzałej, jak sądzili Comte czy Freud, czy bardziej ogólnie – scjentyzm.

Można było wówczas ogłosić definitywne wyzwolenie człowieka z pojęć religijnych, jak na przykład chemik Bertelot, dla którego okres tajemnicy minął, tak jakby istota ludzka mogła w nieodwracalnym geście uwolnić się od wszelkich pytań na temat własnego życia i zagadki śmierci. Jesteśmy dziś świadkami narodzin różnego rodzaju duchowości, które nie odwołują się do Boga i rozwijają się bez najmniejszego odniesienia się do niego. Aż do słynnego okrzyku Nietzschego: “Bóg umarł !”, który narzucał się jako oczywistość. Śmierć Boga nie będąca kresem ducha, lecz formą życia wyzwolonego od dawnych wierzeń.

W ten sposób danie odpowiedzi na pytanie o powiązania między duchowością a Bogiem wymaga starań o zrozumienie słów wiara i duchowość, jak również o to, co chcemy powiedzieć mówiąc “Bóg”. Takie pytanie jest, nieuchronnie, złożone, gdyż chodzi o rzeczywistość ludzką, o sens własnego życia i o cenę śmierci.

Wiara i duchowość

Jeśli można łatwo przyjąć, że fakt religijny wyrasta z wiary, to jednak nie można nie zauważyć, że pojęcia te nie pokrywają się całkowicie. Fakt religijny, oczywiście, wyrasta z wiary, ale ona ma dużo szerszy zakres, obejmuje nasze odniesienie do życia.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...