Tyrani próbowali uczynić człowieka istotą boską, uważali siebie za stojących ponad wszystkimi i decydowali o tym, co dobre, a co złe. Stać się Bogiem to ukryta obietnica kusiciela z Księgi Rodzaju. Troska o duchowość jest troską o człowieka. Przegląd Powszechny, 2/2010
Wszystkie kierunki myśli, które stawiają na pierwszym miejscu rozum i racjonalność, uznają wiarę po prostu za opinię, powszechną afirmację, która nie jest całkowicie pozbawiona znaczenia, na przykład w dziedzinie polityki, lecz bez dostatecznej podstawy, by coś znaczyć w obliczu sądu rozumu. Jest faktem, że ludzie mają swoje zdanie, gdy chodzi o liczne pytania dotyczące ich życia osobistego czy wspólnotowego. Lecz ten fakt nie mówi nic sam z siebie i nie jest zdolny narzucić się innym.
Dyskwalifikacja każdej wypowiedzi, która nie używa języka rozumu, jest stałą cechą myśli o pretensjach racjonalnych. Wszystko, co nie wypowiada się tak jak ona, nie wchodzi w grę. A więc wielkie mity, literatura i, oczywiście, wierzenia religijne. Lecz wtedy brak zrozumienia, jak ludzie przeżywają swoje życie, bo opierają się na wierze, pierwszej zasadzie ich odnoszenia się do świata i życia. A takie odniesienie się nie jest przecież rozumne, ponieważ, według rozumu, zabarwione wrażliwością i uczuciem.
Wiara jest więc ogólną formą naszego odniesienia się do życia, zwłaszcza naszych relacji ze wspólnotą, z nam podobnymi. Wierzyć to przylgnąć, powierzyć i zaufać, bez czego zachowanie się w życiu jest niemożliwe. Lecz tutaj wiara nie jest uważana za rodzaj wiedzy, która mogłaby próbować rywalizować z tą, jaką proponuje nauka. Jest aktem, konkretną postawą ludzkiej istoty w życiu.
Zamieszkiwać w życiu nie znaczy po prostu być uwrażliwionym na to co zewnętrzne. To znaczy zgodzić się na położenie, w jakim się znajdujemy, z pragnieniem wpisania naszych projektów i marzeń w tkankę relacji z nam podobnymi. Na początku życie zostało nam dane, lecz można je przeżywać jedynie w zaufaniu, kredycie przyznanym innym i światu. W ujęciu najbardziej ogólnym wiara jest jedynie postawą na czas tego zaufania nieustannie odnawianego.
Chodzi więc o to pierwsze zaufanie, na którym wiara opiera się jak na cokole. I nie tylko, by przyznać kredyt słowom innych, lecz także samemu życiu, w którym możemy zamieszkać rzeczywiście jedynie wtedy, gdy przyznajemy mu sens. Przyznanie zaufania i udzielenie kredytu, każda wiara, to rzeczywiście istotny akt ludzkiego życia.
A więc akt, lecz taki, który zapewnia solidność zakotwiczenia – sensu tego czasu, który mamy, by żyć. Wtedy zawsze można żyć w czasie dzisiejszym i następstwie dni, jakie nadejdą, mimo zagrożeń nieszczęściem i największym z nich, śmiercią. Jeśli taka pewność jest wystarczająco silna, zapewnia względnie spokojne życie.
Ale ta pewność nie chroni jednak przed obawą śmierci, która jest dla tego, kto pragnie za swe życie odpowiadać, zagrożeniem największym i najbardziej zagadkowym. Wszystko, co żyje, czeka więc zatopienie w nicości, a najpiękniejszą z kobiet los gnijącej padliny, o czym mówi Baudelaire ? A jeśli chodzi o największe dzieła sztuki czy myśli ludzkiej, czyż nie przemijają one podobnie jak rozkwit kwiatów na wiosnę ?
Dla wielu śmierć to tylko ostatni akt życia. Człowiek żyje, a gdy umiera, zapada w nicość. Dla innych śmierć nie jest nigdy końcem. Tego, z którego życie uszło, poprzez sam ten fakt nie ma w świecie żywych, ale ci ostatni mogą wierzyć, że przebywa w innym świecie, w królestwie cieni czy gdzieś daleko, i czeka na zmartwychwstanie.
Lecz na przestrzeni dziejów kultur śmierć stawia człowiekowi pytanie najbardziej zagadkowe. W rzeczywistości tworzy zagadkę wyjątkową, jakby w jej obliczu świadomość nie dochodziła do głosu. Ta ostatnia nie może ignorować faktu, że wszystko, co żyje, z natury swej jest śmiertelne. Od chwili narodzin śmierć tworzy jak gdyby nieuchronny horyzont życia. Jednak pytać o coś na jej temat znaczy to samo, co znaleźć się w obecności egipskiego sfinksa, statuy bez wzroku i ust bez głosu. Niepokój, który bez końca stawia pytania i nigdy nie otrzymuje odpowiedzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.