Katolicyzm funduje się na wierności. To zdanie wbrew pozorom nie jest banalne. Zbyt często wyjaśnienie ludzkich czynów, działań i sytuacji, w których się znajdował Jezus, zamyka się stwierdzeniem: „Zrobił tak, bo był Bogiem”. Owszem, ale postępował tak, a nie inaczej, ponieważ był człowiekiem. W drodze, 3/2008
Wierność jest trwaniem bez względu na okoliczności przy wybranych niegdyś wartościach. W sytuacji, w której brakuje uniesień, poetyki uczuć, olśnienia oczywistością Bożych tajemnic, zatrzymuje przy tym, co już poznane, przeżyte, pamiętane.
Śledząc dyskusję na temat kolejnych przypadków głośnych odejść księży ze stanu duchownego, można ulec mylnemu wrażeniu, że podejmujący takie ryzyko odnoszą sukces. Różnie definiowany jest zysk, który związany jest z ich decyzją. Niekiedy mówi się o tym, że ich wiara stała się dojrzalsza, mocniejsza, bardziej świadoma. Kiedy indziej akcentuje się, że ich decyzja poparta jest głęboką refleksją, dzięki której odkryli prawdziwą interpretację Ewangelii. W jeszcze innym ujęciu podkreśla się, że odejście było spowodowane fatalną sytuacją w Kościele, ewidentnymi nadużyciami władzy, w końcu anachronicznym systemem, w związku z czym nie pozostawało im nic innego, jak tylko wyzwolić się spod niego. Nie opuszcza mnie jednak przeczucie, że opisywane komentarze świadczą o niepokojącym podobieństwie między odchodzącymi a komentatorami, którzy – choć pod urokiem odchodzących – pozostają jeszcze w ramach Kościoła. Proponuję przyjrzeć się odejściom księży z innego, pomijanego w znanych mi głosach w dyskusji, punktu widzenia.
Katolicyzm funduje się na wierności. To zdanie wbrew pozorom nie jest banalne. W tej perspektywie można analizować losy Kościoła od samego początku, a więc od wcielenia Jezusa Chrystusa. Nieco przeszkadza w takim podejściu mylne rozpoznanie Jego osoby. Zbyt często wyjaśnienie ludzkich czynów, działań i sytuacji, w których się znajdował Jezus, zamyka się stwierdzeniem: „Zrobił tak, bo był Bogiem”. Owszem, ale postępował tak, a nie inaczej, ponieważ był człowiekiem. Wnikliwa analiza tekstów Ewangelii, taka, w której szuka się odpowiedzi na pytanie „Jakim człowiekiem był Chrystus?”, pozwala lepiej zrozumieć Jego osobowość, ludzki rozwój, poznanie, dostrzec cechy charakteru [1].
By nieco rozjaśnić tę kwestię, przytoczę kilka przykładów. Ewangelia Jana, opisując chrzest Jezusa w Jordanie, przedstawia Chrzciciela, który swoim działaniem prowokuje Jezusa, by podjął misję. Po chrzcie – u Łukasza – czytamy opis kuszeń na pustyni. Jezus – można się domyślać – słyszy wciąż słowa znad Jordanu: „To jest mój Syn umiłowany”. Kuszenia są wymierzone w różne aspekty synostwa, które przeżywa Jezus. Dlatego są prawdziwymi pokusami, a nie komiksową walką między superbohaterem i jego złośliwym, ale jakże mało skutecznym przeciwnikiem. Również inne działania Jezusa i towarzyszące im cuda często zdradzają emocje, przemyślenia i decyzje, które Chrystus przeżywa. A przeżywa je przecież po ludzku.
[1] Szczególnie cenne są teksty egzegetyczne Marii Szamot. Najnowsza książka autorki traktuje o Chrystusie, Bogu i Człowieku. Chcę widzieć Jezusa, WAM 2007.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.