Wprowadzenie obowiązkowych lekcji wychowania do życia w rodzinie rodzi wiele pytań. Pierwsze z nich, czy rzeczywiście takie zajęcia muszą być obowiązkowe? Czy współczesny uczeń powinien być w szkole przygotowywany do życia w rodzinie. Wychowawca, 10/2009
Trudno jest mi osądzać nauczycieli uczących tego przedmiotu. Nie mam powodu sądzić, żeby na swoich lekcjach realizowali zagadnienia niezgodne z podstawą programową, która obowiązuje w szkołach. Myślę, że pierwszym sposobem na sprawdzenie ich kompetencji oraz odpowiedzialności może być to, jaki program nauczania oraz podręczniki wybiorą. Rodzice mają prawo uzyskać informację o tym, na jakim programie nauczyciel opiera realizację zajęć wychowania do życia w rodzinie i z jakiego podręcznika korzysta. Nauczyciel ma w tym wyborze dużą swobodę, ale musi wysłuchać opinii rodziców
Program „Wędrując ku dorosłości”
Programem wychowania do życia w rodzinie, który często jest wybierany do realizacji przez nauczycieli, ciesząc się akceptacją rodziców oraz uczniów, jest propozycja krakowskiego środowiska od lat zaangażowanego w realizację tego przedmiotu. Jest to program „Wędrując ku dorosłości”.
Właśnie pod koniec sierpnia ukazała się nowa, zaktualizowana wersja programu dla gimnazjalistów znanej krakowskiej autorki Teresy Król (doradca metodyczny, nauczyciel wychowania do życia w rodzinie, redaktor, główny wizytator MEN-u w latach 1998-2001). Wraz z programem na półkach księgarskich pojawiła się również nowa wersja podręcznika o tym samym tytule, którego autorami są: Teresa Król, Krystyna Maśnik, Wojciech Śledziński, Grażyna Węglarczyk i Jadwiga Wronicz.
We wstępie do programu autorka pisze: „Przedmiot ten wzbudzał i nadal wzbudza wiele kontrowersji i obaw (niektóre środowiska żądają edukacji seksualnej w ujęciu permisywnym), ale obecna wersja przedmiotu może wydatnie wesprzeć rodzinę w jej działaniach wychowawczych”. Taki właśnie charakter ma program i książka krakowskich autorów, systematyzująca wiedzę uczniów z różnych dziedzin (m.in. biologii, psychologii, etyki, seksuologii), w zakresie szczególnie interesującym młodzież. Celem nadrzędnym jest, jak pisze Teresa Król we wstępie do programu: „dopomóc młodemu człowiekowi w jego rozwoju psychofizycznym, społecznym i duchowym”.
Dlaczego warto?
Gdy czytamy różne, często krytyczne wypowiedzi na temat programu i podręcznika „Wędrując ku dorosłości”, odnosimy wrażenie, że najbardziej drażni krytykujących fakt, że program stawia na wszechstronny rozwój młodego człowieka, że nie skupia się jedynie na aspekcie seksualności młodego człowieka, tylko stara się mu uświadomić, skąd ta seksualność pochodzi, czemu służy i dlaczego jest istotnym elementem życia ludzkiego.
Wśród słów krytyki znalazłam i taki zarzut, że autorzy nie prezentują uczniom postawy liberalizmu obyczajowego. Uważam, że właśnie te słowa mogą być argumentem, aby po ten program sięgali mądrzy, odpowiedzialni nauczyciele wychowania do życia w rodzinie, a o realizację tego programu pytali odpowiedzialni i świadomi swej roli rodzice.
Przykład liberalnej edukacji seksualnej w krajach zachodnich i jego niezbyt pozytywne efekty to najlepszy dowód na to, że nie wszystko, co płynie z Zachodu, jest najlepsze i powinno być przeniesione do polskiej oświaty. Jeśli mamy swoje, wypracowane przez lata i sprawdzone sposoby, to warto się ich trzymać. Konsekwencja w ich wprowadzaniu i realizacji na pewno się opłaci!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.