A więc zabawki idą spać, albo jadą na wakacje, do głosu dochodzi zaś dziecięca pomysłowość i wyobraźnia. Ale dzieci nie mogą zostać tylko i wyłącznie w czterech pustych ścianach. Trzeba dać im jakieś produkty bazowe, np. piasek, glinę, drewno, koce albo materace... Przewodnik Katolicki, 17 czerwca 2007
Ale Barbie jest też dziś wyznacznikiem mody i dziecięcych trendów. Spotkałem się nawet z takimi opiniami, że jej nazbyt wychudzona sylwetka może w przyszłości wywoływać u dziewczynek zachowania prowadzące do anoreksji...
Jeżeli będziemy zdawać sobie sprawę z tych wszystkich zagrożeń, to będziemy też potrafili zwracać dziecku uwagę na różnicę między rzeczywistość a wyobrażeniem i fantazją na temat tego, jak kobieta czy dziewczynka powinna wyglądać. I tu jest pole do codziennej, żmudnej pracy z dzieckiem. To także pokazywanie przez rodziców i wychowawców dobrych wzorców. I wtedy „efekt Barbie” nie będzie groźny.
A czy Pani kupiłaby swoim dzieciom lalkę Barbie?
Ja nawet kiedyś taką, co prawda nieoryginalną, Barbie kupiłam. Gorsze było bowiem dla mnie to, że jedna z moich córek, gdy jeszcze nie miała Barbie, zazdrościła jej innym dzieciom, czuła się gorsza, próbowała ją komuś psuć czy nawet ukraść, byle tylko mieć taką lalkę dla siebie. Bo nam się tylko z pozoru wydaje, że jeśli dziecku odmówimy czegoś w dobrej intencji, to ono się z tą naszą intencją zgodzi. Dziecko zawsze oficjalnie przyzna rację rodzicom, ale w duchu może myśleć inaczej. Tyle że w takim przypadku ono wcale nie uczy się indywidualności, ale zakłamania, bo nie ujawnia tego, co tak naprawdę czuje.
W wychowaniu chodzi zaś o to, żeby w sposób delikatny i dyplomatyczny pokazywać dziecku, że dana rzecz, przeciwko której my się opowiadamy - a ono wprost przeciwnie – wcale taka atrakcyjna nie jest. Wszak najbardziej pożądane jest to, czego nie mamy. A jak dziecko dostanie już tę swoją wymarzoną lalkę, to wtedy możemy zapytać: no i co w niej jest takiego interesującego?
Wspomniała Pani o telewizorze i grach komputerowych – dla wielu rodziców to także jest rodzaj zabawki…
Telewizja nie jest żadną zabawką, a jedynie rozrywką. I jako taka powinna być odpowiednio dozowana. Przecież człowiek nie poświęca rozrywce 24 godzin na dobę, bo oprócz tego ma jeszcze inne zajęcia i obowiązki. Jestem zresztą zdania, że dziecko w wieku do czterech, a przynajmniej do dwóch lat, w ogóle nie powinno wiedzieć, że coś takiego jak telewizor istnieje. Podobnie jeśli chodzi o gry komputerowe. Ale nie chciałabym też wszystkiego demonizować. Są bowiem takie gry, które świetnie uczą koordynacji wzrokowo-manualnej, poprawiają czas reakcji albo przygotowują do szybkiego pisania. Należy je zatem traktować jako przyjemne ćwiczenia edukacyjne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.