Nie odpuszczamy nikomu

Staramy się być nowoczesnym magazynem dla rodzin. Kładziemy więc nacisk na aktualność, na informacje i reportaże, ale jednocześnie zwracamy uwagę na rodzinę i jej problemy. Według mnie to jest właśnie klucz naszego sukcesu. Przewodnik Katolicki, 16 grudnia 2007




Na stronach „Famiglia Cristiana” znajdujemy też liczne artykuły poświęcone życiu poszczególnych regionów.

- Tak, w naszych publikacjach rzeczywiście niezwykle ważne miejsce zajmuje to, co nazywa się u nas „Italia minore”. Są to reportaże z regionów, tzw. małych ojczyzn. Chodzi w nich nie o wielkie miasta, ale o małe środowiska z własną kulturą i tradycją. Italia jest wielkim krajem, zjednoczonym poprzez wydarzenia z historii, ale jednocześnie wciąż dość mocno podzielonym. Tu każda mała rzeczywistość ludzka zna swoją wartość, czuje się ważna. Trochę żartobliwie nazywamy to we Włoszech „campanilismo” („campanile” to dzwonnica – przyp. red.). Miasteczka są zbudowane wokół kościołów, wokół dzwonnic – „campanilismo” to właśnie przywiązanie do tej symbolicznej dzwonnicy własnego kościoła. Świadomość regionalna i przywiązanie do małej ojczyzny są we Włoszech bardzo wielkie, tego rodzaju artykuły budzą więc zawsze ogromne zainteresowanie.

Znaczące miejsce na łamach Waszego pisma zajmuje też polityka. Jakie jest, według Pana, jej miejsce w tygodniku katolickim?

- Wpierw trzeba sobie powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich lat kwestia polityczna we Włoszech staje się coraz trudniejsza. Wraz z końcem wielkiej partii, która jednoczyła chrześcijan, jaką była we Włoszech Chrześcijańska Demokracja, katolicy mocno się podzielili. Ogólnie rzecz biorąc, mamy więc podział między centroprawicą i centrolewicą – symbolicznie rzecz ujmując: między Berlusconim i Prodim. Po tej samej linii idzie w gruncie rzeczy także podział wśród naszych czytelników. Staramy się więc zachować tu pewną równowagę. Piszemy o jednych i o drugich; gdy dajemy miejsce Prodiemu, nie możemy zapomnieć o Berlusconim, i odwrotnie.

Wydaje się, że to dość wygodne rozwiązanie…

Niezupełnie. To, co nas, jako redakcję katolicką naprawdę w polityce interesuje, to nie partie i nie potyczki, które się między nimi toczą. Naszym oczkiem w głowie są tematy fundamentalne, np. takie jak rodzina. Pod tym względem jesteśmy surowi, wymagając tak od prawicy, jak od lewicy. Zależy nam na tym, żeby działania polityczne wspierały rodzinę, bo ona jest dziś na różne sposoby zagrożona – np. przez brak pracy, a co za tym idzie, brak środków do życia; istnieje problem spadku urodzeń i wiele innych szczegółowych kwestii… W temacie rodziny nikomu nie odpuszczamy; nie ma upustów ani dla lewicy, ani dla prawicy. Podobnie jest w kwestiach etycznych – myślę np. o aborcji, eutanazji, problemach związanych z bioetyką. Tutaj też nie szukamy sobie na siłę przyjaciół. W temacie wartości jesteśmy po prostu jednoznaczni i jak potrzeba, to nie boimy się konfrontacji.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...