Wysoki postęp w życiu duchowym nie musi być związany z występowaniem fenomenów mistycznych. Niemniej w życiu wielu świętych były one obecne. Towarzyszyły również posłudze kapłańskiej Ojca Pio, budząc często wiele pytań i kontrowersji oraz sprzecznych komentarzy. Przewodnik Katolicki, 6 kwietnia 2008
Najbardziej interesujące jest jednak to, iż swe nadzwyczajne dary Stygmatyk z Gargano otrzymał podczas sprawowania Najświętszej Ofiary lub w bliskim z nią związku.
Pomiędzy wieloma fenomenami mistycznymi, których doświadczył w swoim życiu Ojciec Pio, należy wymienić zjawisko słów wewnętrznych. Jego opis znajdujemy w „Diario”: „Byłem wówczas przy ołtarzu i odprawiałem Mszę Świętą, gdy wydarzyło się to, o czym chcę powiedzieć. Tego ranka zszedłem do świątyni... nie wiem, w jaki sposób. Ból fizyczny i wewnętrzne cierpienia prześcigały się w umartwianiu całego mojego biednego istnienia. Gdy zbliżałem się do momentu spożycia Najświętszych Postaci, ten stan wyniszczenia wzmagał się coraz bardziej. Czułem, że umieram. Sięgnąłem szczytu agonii i tam, gdzie zdawało mi się, że znajdę śmierć, znalazłem pociechę życia.
W momencie spożycia Najświętszej Hostii, niespodziewane światło rozświetliło moje wnętrze i zobaczyłem jasno Matkę Niebieską z Dzieciątkiem na ramieniu, którzy powiedzieli: «Uspokój się, jesteśmy z tobą, należysz do nas, a My jesteśmy twoi”. Po tych słowach nic już nie widziałem. Przez cały dzień czułem się zatopiony w oceanie słodyczy i niewyrażalnej miłości do Boga i dusz. Miałem także różne wewnętrzne rozumienia, które dotyczyły niektórych dusz”.
18 kwietnia 1912 roku Ojciec Pio opisał w liście do swojego kierownika duchowego mistyczne zjawisko stopienia serc, które stało się jego udziałem dwa dni wcześniej: „Z trudem mogłem udać się do Boskiego Więźnia, by celebrować Mszę Świętą. Po jej odprawieniu zatrzymałem się z Jezusem na dziękczynieniu. Och, jakaż przyjemna była rozmowa z Rajem tego ranka. Serce Jezusa i moje własne – pozwól, bym użył tego wyrażenia – stopiły się. Moje serce zniknęło jak kropla wody, która ginie w morzu. Jezus był Rajem, był Królem. Radość moja była tak intensywna i głęboka, iż nie mogłem się więcej opanować; łzy zachwytu zalewały mi twarz. Tak, mój Ojczulku, człowiek nie może pojąć tego, że kiedy Raj przelewa się do serca, to serce zatroskane, wygnane, słabe i śmiertelne, nie może znieść tego bez płaczu. Tak, powtórzę to, sama radość, która wypełniała moje serce, była powodem tak długiego płaczu. Ta wizyta, uwierz mi, pokrzepiła mnie całkowicie”. Przeżycie tego mistycznego zjawiska dokonało się – co trzeba podkreślić – podczas dziękczynienia po Mszy Świętej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.