Na początku XX wieku Stanisław Ignacy Witkiewicz prorokował upadek sztuki. Mówił, że niebawem w galeriach artyści prezentować będą własne ekskrementy, a sztuka znajdzie się w służbie ideologii. Przewodnik Katolicki, 16 listopada 2008
Na początku XX wieku Stanisław Ignacy Witkiewicz, artysta, którego trudno posądzać o jakikolwiek oportunizm, prorokował upadek sztuki. Mówił, że niebawem w galeriach artyści prezentować będą własne ekskrementy, a sztuka znajdzie się w służbie ideologii.
Marcel Duchamp poprzez swoje „ready-mades” wyśmiał artystę, dzieło i odbiorcę. Ogłosił, że dziełem sztuki może być cokolwiek, co artysta tak nazwie, przedmiot pierwszy lepszy z brzegu. Tym samym zniszczył wszystko, co miało jakikolwiek związek ze sztuką, wyrzucił na śmietnik pojęcia piękna, moralności, kontemplacji, duchowości, sacrum.
Sztuka zamiast przeprowadzać odbiorcę na „drugą stronę”, dawać mu nadzieję w świecie pełnym zła, chwyta go za głowę i nurza w tym bagnie z jakimś sadystycznym okrucieństwem. Desakralizuje wszystko. Mówiąc o wolności sztuki współcześni artyści oferują odbiorcy poczucie zagubienia i pustki. Kompletnej pustki.
Drogocenne pety
Od pół wieku przeróżnej maści artyści próbują stworzyć sztukę, która z estetyką i przeżyciem duchowym nie miałaby nic wspólnego. Co więcej, takie pojęcia, jak „piękno”, „metafizyka”, „kontemplacja” stały się dla tego pokolenia twórców brzydkimi wyrazami.
Oto co wystawiają dziś wielkie galerie: zbiór wypełnionych petami popielniczek i kubków po kawie oraz innych zwykłych codziennych śmieci to instalacja Damiena Hirsta wyceniona na setki tysięcy dolarów. Ten Brytyjczyk zyskał sławę wystawiając cykl „Natural History”, który składał się z martwych, wypreparowanych zwierząt umieszczonych w szklanych sześcianach wypełnionym formaliną. Jeden z okazów, rekin ludojad, został kupiony cztery lata temu za 8 milionów dolarów!
Sztuką może być także instalacja polegająca na zapalającej i gasnącej żarówce w pustym pokoju. Martin Creed otrzymał za nią w 2001 roku prestiżową Nagrodę Turnera. Jest także autorem innej instalacji: kawałka niebieskiej plasteliny przylepionej do ściany. Francuska performerka Orlan ze swoich operacji plastycznych uczyniła działanie twórcze a skrawki skrwawionych bandaży i kawałki swojego ciała zamyka w słoiku i sprzedaje jako… dzieło sztuki.
Para brytyjskich artystów Gilbert & George umieściła w galerii gigantyczne herbatniki zrobione z ekskrementów. Ideologiczni potomkowie Duchampa tak polubili czynności, które łączą się z defekacją, że można z dużą dozą ironii powiedzieć, że powstał nurt w sztuce, który można by nazwać „sztuką ekskrementów”. Czy to jakaś pomyłka? Zły sen? Ależ skąd, to właśnie uwielbiana przez snobów sztuka – została przecież stworzona przez artystę i pokazana w galerii.
W służbie ideologii
Polska sztuka współczesna nie pozostaje w tyle. Najsłynniejsze dziś nazwiska to osoby należące do nurtu nazywanego sztuką krytyczną. Zastanawiające, że w kraju, w którym kilkadziesiąt lat temu obowiązywał socrealizm dziś znów pojawiła się sztuka ideologiczna. I dziś mówi się także, że sztuka nie ma mieć konotacji metafizycznych, nie ma penetrować ludzkiej duszy, nie ma dialogować z drugim człowiekiem lub – o zgrozo – z istotą nadprzyrodzoną. Dziś sztuka ma krytykować i komentować rzeczywistość społeczną i polityczną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.