Dwadzieścia lat minęło

W domu moich rodziców był album wydany w 1928 roku, a poświęcony 10. rocznicy odzyskania niepodległości. Gdynia od dwóch lat miała już wówczas prawa miejskie, złotówka po reformie Grabskiego stała mocno, zaczęto budować istniejące do dzisiaj zakłady chemiczne w Mościcach. Przewodnik Katolicki, 7 czerwca 2009



Podobnie ma się sprawa np. z publicznymi mediami i wszystkimi instytucjami znajdującymi się w zasięgu władzy ludzi wybranych przecież w wolnym, demokratycznym głosowaniu.

Przepraszam, ale cytowany do znudzenia fragment sienkiewiczowskiego „Potopu” o Rzeczypospolitej jako postawie czerwonego sukna często wydaje się naczelną dewizą rządzących – od centrum poczynając, na lokalnych samorządach kończąc.

W 1988 roku współpracowałam z podziemną „Solidarnością” w Nowej Hucie. Do słynnego kościoła w Mistrzejowicach przyjechali wówczas z pomocą przedstawiciele hiszpańskich Kortezów. Pytali współpracujących pod skrzydłami śp. ks. Jancarza hutników i intelektualistów, czy przygotowują się do przejęcia władzy, czy mają wykształconych ekonomistów, przyszłych dyplomatów, polityków. Słuchałam tego jak bajki o żelaznym wilku, myśląc o naiwności Hiszpanów, przewidujących szybki upadek komunizmu. Jednak to oni mieli rację, w maju ‘88 roku rozpoczęły się strajki, które doprowadziły do obrad Okrągłego Stołu i wyborów 4 czerwca 1989 roku. Nie byliśmy przygotowani.

Zdrowy patriotyzm

W dodatku hekatomba II wojny światowej i jeszcze bardziej niż wojna demoralizujący okres PRL sprawiły, że w ‘89 roku zabrakło nam nie tylko fachowców. Zabrakło ludzi odpowiedzialnych, potrafiących nie w jednym zrywie, ale długiej, żmudnej pracy poświęcić własne ambicje dla dobra Polski.

Etos taki nie był zresztą popularny, szybko zapanowała równie wyniszczająca moda na antypatriotyzm. Duma z własnej historii, nie ślepa, ale uznająca, że przy wszystkich słabościach potrafimy zdobyć się na wielkość, miała jakoby grozić niebezpiecznym nacjonalizmem. A przecież zdecydowanie łatwiej znosić wyrzeczenia w imię dobra swego kraju niż w imię dosyć enigmatycznego interesu zjednoczonej Europy.

Polska ma do odegrania swoją, wcale niemałą rolę w europejskiej wspólnocie, ale tylko Polska mająca poczucie własnej wartości i potrafiąca bronić własnych przekonań jest dobrym członkiem Unii Europejskiej. Nie chodzi bowiem o to, aby być w, jak to określa minister Sikorski europejskim „mainstreamie”, ale aby starać się tym głównym nurtem współkierować.

Mimo wszystkich wymienionych słabości mamy na to wszelkie szanse. Jeżeli je wykorzystamy, bilans mienionego dwudziestolecia będzie zdecydowanie korzystny.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...