Jedną z największych współczesnych herezji jest przekonanie o tym, że świętość jest praktycznie na świecie nieobecna. Owszem można żywić podziw dla wielkich postaci z zamierzchłej przeszłości, ale dziś jej realizowanie wydaje się zupełnie niemożliwe. Na tym polega nasza duchowa schizofrenia. Głos Ojca Pio, listopad/grudzień 2006
Przed wielu laty wybrałem się ze znajomymi w Tatry. Był listopad, a nam pierwszą noc wypadło spędzić w Murowańcu na Hali Gąsienicowej. Pokój w schronisku dzieliliśmy z dwoma studentami Akademii Rolniczej i, jak to zwykle bywa w takich wypadkach, wywiązała się między nami rozmowa. Zahaczyliśmy też o problem świętości…
– Chyba każdy człowiek chce zostać święty − powiedziałem − i dlatego szuka różnych sposobów, aby ten cel zrealizować... Reakcja na te słowa była piorunująca. Jeden ze studentów był wyraźnie poruszony. Wyglądało na to, że pierwszy raz w życiu spotkał kogoś, kto poważnie potraktował dążenie do świętości. Nie mogło się mu to pomieścić w głowie.
Świętość nieobecna?
Tamta rozmowa ciągle jest we mnie żywa. Uświadomiła mi bowiem, że jedną z największych współczesnych herezji jest przekonanie o tym, że świętość jest praktycznie na świecie nieobecna. Owszem można żywić podziw dla wielkich postaci z zamierzchłej przeszłości, ale dziś jej realizowanie wydaje się zupełnie niemożliwe. Na tym polega nasza duchowa schizofrenia. Z jednej strony wykonujemy różne praktyki religijne, chodzimy do kościoła, modlimy się, a z drugiej odrzucamy podstawowy cel tych wszystkich zabiegów. „Świętość?! To zupełnie nie dla mnie!” – zdajemy się mówić i w dodatku wydaje się nam, że jest to wyraz wielkiej pokory.
Taka postawa spowodowana jest dość powszechnym niezrozumieniem pojęcia świętości. Niejednokrotnie kojarzy się nam ona z doskonałością moralną, a ponieważ ta wydaje się nam rzeczywistością odległą i niedostępną (zbyt dobrze znamy wszystkie nasze grzechy, słabości i ograniczenia), świętość też wydaje się być poza naszym zasięgiem. Kiedy jednak sięgniemy po Pismo Święte, od razu natrafimy na teksty, które przeczą tej intuicji.
W Księdze Kapłańskiej znajdujemy słowa Jahwe skierowane do Izraelitów: Bądźcie świętymi, bo ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! (19, 2b). Nie ma tu słowa o tym, że wezwanie to dotyczy jakichś szczególnie wybranych osób, ale wszystkich. W przypadku żydów odpowiedź na to wezwanie miała być realizowana przez respektowanie i przestrzeganie Bożego Prawa, rozpisanego na setki szczegółowych przepisów i rytuałów. Coś z takiego pojmowania świętości istnieje niestety wśród tych chrześcijan, którzy uważają, że świętość osiąga się niejako własną pracą: przez wyzbycie się każdego grzechu i wyplenienie każdej swojej niedoskonałości. Nowy Testament jednak zupełnie odrzuca takie podejście.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.