Kiedy dzieci osiągają wiek tak zwanej pełnoletniości, przypominają ptaki na coraz to dłużej wylatujące z gniazda. W ten sposób oswajają stopniowo rodziców z nieuchronnym ostatecznym odlotem. Głos ojca Pio, 46/2007
Kolejnym owocem było poszerzenie horyzontów kulturalnych dzieci dzięki udziałowi w różnych okazjonalnych imprezach wakacyjnych. Najbardziej w pamięć zapadły nam Zloty Ciemnogrodu organizowane przez Wojciecha Cejrowskiego, dziś znanego z telewizyjnej serii „Boso przez świat”. Nie można nie wspomnieć też o tym, że staraliśmy się odwiedzać znane sanktuaria, jak Gietrzwałd czy Święta Lipka oraz miejsca historyczne, jak Grunwald czy Westerplatte, których poznanie zapewne też należy uznać za wartość samą w sobie.
Jako dorosły wspomnę, że do dziś pamiętam nasz najdłuższy, miesięczny urlop, podczas którego „zaliczyliśmy”: Roztocze, Warmię i Wybrzeże Bałtyku. Wracając z tej wyprawy, czuliśmy się chyba jedyny raz w życiu tak wypoczęci i odprężeni, że niemal z niecierpliwością czekaliśmy na pracę.
Wydaje się, że nasze wyjazdy stały się jakimś zalążkiem przyszłej pasji wędrowniczej dzieci, tym bardziej, że zamiłowanie to było wzmacniane wieczorną lekturą książek, m.in. serii o Tomku Wilmowskim, powieści Jamesa Coorwooda, Jacka Londona czy relacji podróżniczych autorstwa Wojciecha Cejrowskiego.
Czas pokazał, że namiastka pasji podróżniczej rodziców została przez dzieci nie tylko podchwycona, ale i rozwinięta, nawet w skali makro. Nasze pociechy parają się dziś turystyką wysokogórską (zaliczanie „czterotysięczników”), wspinaczką skałkową, narciarstwem, żeglarstwem, a najstarsze z nich autostopem przemierzyło sporą część Europy, a ostatnio tym sposobem zwiedziło najpierw Maroko, a potem Turcję.
W naszym przekonaniu dobrze się stało, że my – rodzice, pozwoliliśmy naszym dzieciom odkryć podobne pasje. Dzięki temu wciąż mamy wspólne przestrzenie zainteresowań i naturalną okazję do wspólnych wypadów za miasto (np. na wspinaczkę skałkową), co z „wyrośniętymi” dziećmi nie jest już sprawą oczywistą… Przypuszczam, że dla dzieci nie bez znaczenia jest fakt, że teraz one mogą swych rodziców czegoś nauczyć i im doradzać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.