Polityka – według Arystotelesa – jest „sztuką rządzenia państwem”, natomiast dla Jana Pawła II „roztropnym działaniem na rzecz wspólnego dobra”. Głos ojca Pio, 47/2007
Polityka – według Arystotelesa – jest „sztuką rządzenia państwem”, natomiast dla Jana Pawła II „roztropnym działaniem na rzecz wspólnego dobra”. Choć nie każdy może rządzić państwem, to jednak poprzez swoje decyzje, opinie i wybory może wpływać na polityków i w ten sposób działać na rzecz dobra wspólnego. Od takiego politykowania nikt nie jest zwolniony, nawet ludzie święci. Ojciec Pio, jako zakonnik, ale i obywatel Włoch, nie lękał się zabiegać o res publica swojego kraju, co czynił, oceniając działania rządu i wpływając na sumienia włoskich polityków.
Wśród wielu poglądów polityczno-społecznych Ojca Pio na przypomnienie zasługuje jego szczególny stosunek do polityki Włoch biorących udział w II wojnie światowej w roli sprzymierzeńców hitlerowskich Niemiec. Zakonnik wychowany na przedsoborowej teologii i etyce uważał za dopuszczalną jedynie tzw. wojnę sprawiedliwą, czyli obronną. Jednak państwo włoskie za sprawą Mussoliniego weszło w konflikt zbrojny, który w krwawy i bezduszny sposób pozbawił życia wiele milionów istnień ludzkich. Zło wojny, a przede wszystkim tych, którzy ją wywołali i kontynuowali, stało się przedmiotem surowej krytyki Ojca Pio.
Pewnego jesiennego wieczoru w 1942 roku, gdy wojska alianckie wkroczyły do Afryki Północnej – Anglicy wylądowali w Tobruku, a Amerykanie w Algierii – Ojciec Pio wraz z kilkoma współbraćmi wysłuchał propagandowego komunikatu radiowego. Mówiono w nim o masakrze dokonanej przez lotnictwo włoskie na flocie angielsko-amerykańskiej w pobliżu Algierii. Informacje te skomentował pytaniem skierowanym do ojca Giovanniego Bucci: I ty wierzysz w te bujdy? Zakonnik bowiem nigdy nie wierzył w ostateczne zwycięstwo wojsk osi: Berlin – Rzym – Tokio. Twierdził, że w tej wojnie faszyści są pozbawieni Bożej pomocy, gdyż ich wodzowie, a więc Hitler i Mussolini, to źli ludzie. Swoje twierdzenie argumentował tym, że Hitler jest fanatycznym wyznawcą „religii krwi” i w sposób otwarty sprzeciwia się papieżowi.
Kiedy lotnictwo japońskie w ataku na Pearl Harbour prawie doszczętnie zniszczyło flotę marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych i zwycięstwo wojsk osi wydawało się prawie pewne, Ojciec Pio usilnie przekonywał biskupa Ascoli Saltriano i Cerignoli, Vittoria Consigliere, że mimo to przegrana jest nieunikniona: Nie zwyciężymy! Nie wiem, skąd miałoby przyjść zwycięstwo, kiedy się działa przeciw papieżowi (Hitler miał go wysłać do Palestyny) i publicznie bluźni się przeciw Maryi (co, jak mówiono, miał robić Mussolini). Biskup ostro zaprotestował, podkreślając, że zło jest nie tylko po stronie faszystów, ale także komunistycznej Rosji: Ależ Ojcze Pio! To niemożliwe! Po tej stronie jest zło i to poważne. Ale po drugiej stronie znaczną rolę odgrywa Rosja, która nie tylko wyznaje, naucza i szerzy w świecie bluźnierczy ateizm, ale przechodzi wprost do walki z Bogiem. I nie wystarcza jej, że deprawuje dzieci, młodzież i dorosłych Rosjan, ale wprowadza swoją przewrotną i niegodziwą naukę wszędzie, gdzie są komuniści. Ojciec Pio skwitował te argumenty pesymistycznym, ale jakże proroczym stwierdzeniem: Ekscelencjo, nie zwyciężymy! A jeśli mielibyśmy zwyciężyć, zwycięstwo byłoby nam dane za karę!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.