Gdy dochodzisz do granic

Bolesna granica może stać się dla człowieka mocnym impulsem do rozwoju. Przekleństwo staje się błogosławieństwem, jeśli podejdzie się do niego w sposób dojrzały... Głos ojca Pio, 58/2009



Kryzys półmetka to pewne przewartościowanie. Kobieta bardzo często patrzy na siebie pod kątem swojej atrakcyjności i dochodzi do punktu zwrotnego, kiedy zdaje sobie sprawę z przemijania. Wtedy szuka potwierdzenia swojej wartości na innym polu i albo idzie w stronę twórczości, albo rozwija karierę zawodową, albo chroni się w religijność. Notabene, religijność bywa też często pocieszeniem po rozczarowaniu małżeństwem. Zwłaszcza jeśli kobieta była w nim traktowana przedmiotowo. Wtedy dzięki religii odzyskuje inny wymiar swojej wartości, nie tylko czysto biologiczny czy estetyczny.

Mężczyzna wykorzystuje całą swoją energię do odkrycia powołania zawodowego, nauczenia się skuteczności w działaniu, by się w ten sposób sprawdzić. A jak swoją pozycję zawodową określa kobieta?

W ten sam sposób. Stąd biorą się przeciążenia współczesnej kobiety. Za tym idzie fakt przejmowania przez kobiety wszystkich męskich przywar.

Mężczyzna w połowie życia wie, że już nic więcej nie może osiągnąć...

…on jeszcze długo ma złudzenia (śmiech).

Tak, ale jak już się ich pozbędzie, jego kryzys złagodzi choćby świadomość, że dziecko może osiągnąć więcej, a on może mu w tym towarzyszyć. To znowu niejako przedłuża okres zdobywania.

W tym sensie tak. Kiedy dostrzegamy człowieka wewnątrz jego granic, możemy różnie do tego podejść. Możemy wywierać nacisk, żeby starał się je przekroczyć, a jeśli tego nie robi, odrzucić go poprzez lekceważenie lub pogardę. Ale jest też druga możliwość, chyba trudniejsza, a mianowicie akceptacja jego granic i współczucie.

Dotyczy to także zła w człowieku, jego grzechu czy jego błędów życiowych. Pewne sprawy można przepracować dopiero, kiedy najpierw się je zaakceptuje i uzna, że stanowią one czyjeś ograniczenie. Wszelkie pojednanie i przebaczenie wymaga właśnie wejścia na ścieżkę akceptacji cudzych granic i współczucia. W przeciwnym wypadku zawsze istnieje niebezpieczeństwo odrzucenia konkretnego człowieka albo popychania go do walki z granicami dla niego nieprzekraczalnymi.

Jest to najczęstszy błąd wychowawczy. Wychowawcy domagają się od swoich podopiecznych przekraczania granic, popychają ich ku temu, stosują naciski i odmawiają akceptacji ze względu na ich ograniczenia. Wszystko bierze się stąd, że nie dostrzegają nieprzekraczalności pewnych ludzkich granic. Taka postawa to ogromna niesprawiedliwość! I chyba Pan Bóg tego nie toleruje, bo On przyjmuje nas w naszych granicach.

Fragment książki „Jestem od zamiatania drogi do Kościoła”, która na jesieni ukaże się nakładem Wydawnictwa Serafin.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...