Był na to przygotowany

Po śmierci bp. Ignacego Jeża. Tygodnik Powszechny, 28 października 2007




– Biskup Jeż pojechał z pielgrzymką księży katowickich na pielgrzymkę do Rzymu na zakończenie roku św. Jacka. 16 października po odprawieniu Mszy św. wrócił do hotelu, wkrótce zasłabł i zmarł. Czy to była dobra śmierć?

– Tak, to była dobra śmierć. Biskup Jeż odszedł nagle, ale był do tego przygotowany. On po osiemdziesiątce cieszył się z każdego dnia, który mu Pan Bóg jeszcze dał. Mawiał: „Jutro mogę umrzeć, bo wiem, że i tak żyję za długo".

– Poszedł prosto do nieba?

– To trochę inna sytuacja niż po śmierci Jana Pawła II, kiedy można było czuć taką pewność. Powierzam biskupa Jeża Bożemu miłosierdziu i wierzę gorąco, że tak dobry, żyjący na co dzień świętością człowiek na pewno będzie oglądał Pana Jezusa bardzo szybko – o ile już Go nie ogląda. Na każdym pogrzebie się modlimy, żeby Chrystus przebaczył zmarłemu grzechy popełnione z ludzkiej ułomności. A Jezus przecież umarł także za biskupa Jeża.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...