Mocna Panienka

Jaka jest Maryja w wezwaniach Litanii Loretańskiej? Niezależna, radosna, oddana, cierpliwa, wierna... Kobieca. Tygodnik Powszechny, 11 maja 2008



Chiara Lubich, zmarła niedawno założycielka ruchu „Focolari”, rozważała kiedyś: jest Eucharystia i jest obecność Boża, a jak zobaczyć obecność Maryi? I wtedy miała wizję Chrystusa, który mówi: „weź Litanię Loretańską i odzwierciedlaj ją w sobie – zobaczysz Maryję”. Do naśladowania Maryi z Litanii zachęcała też Aniela Godecka, założycielka honoratek. Podobnie pisała św. Urszula Ledóchowska, założycielka szarych urszulanek: „bądźcie uzdrowieniem chorych, ucieczką grzesznych, wspomożeniem wiernych”. A jak konkretnie? Bardzo prosto: „Bądź dobra dla dusz oddalających się od dobrej drogi, okaż im tyle dobroci, by z całą ufnością mogły się do ciebie udawać, wyznawać swe winy bez strachu, bez obawy, że je przyjmiesz z chłodem, gniewem i świętym oburzeniem”. Ledóchowska pisała dla zakonnic, ale nam wszystkim bardzo by się to przydało.

A jak mamy być Bramą Niebieską?

Bierzemy życie Maryi jako wzór i staramy się żyć w zgodzie z nim – mamy być jak uchylona brama nieba, przez którą widać Boga. Jak to pisze św. Teresa z Lisieux? „Ona chce, byśmy naśladowali Jej życie, to takie proste...”. Już w Kanie Galilejskiej powiedziała przecież: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (Matka dobrej rady!). No to dlaczego zwlekamy, gdy Jezus zapewnia: „Przyjdźcie do mnie wszyscy utrudzeni, a Ja was pokrzepię”?...

W adhortacji „Marialis cultus” z 1974 r. Paweł VI trafia w sedno: „Maryja, prawdziwa Siostra nasza”, a siostrę, bardziej niż matkę, trzeba czasami wspomóc albo nawet zastąpić. A więc nie tylko „Maryjo daj” – możemy też być Jej pomocnikami, np. pocieszycielami strapionych. Niedawno byłam w szpitalu, gdzie leżą ludzie, do których od dawna nikt nie przychodzi – pomyślałam, że dobrze byłoby, gdyby przyszły tam jakieś siostry, seminarzyści czy wolontariusze i tracili czas – miłość polega przecież na traceniu czasu. Stańmy się wspomożeniem wiernych, ale nie tylko zdejmując z innych ciężary czy spełniając oczekiwania – czasami trzeba kimś potrząsnąć, ale przede wszystkim wspierać. Ostatnie odejścia ze stanu duchownego pokazały, że wątpliwości mają osoby nawet po dużej formacji. Może poczuli się sami, nie znajdując nikogo, kto by ich wspomógł?

„Przyczyna naszej radości” sprowadziła Zbawiciela w sam środek zwykłego życia na rzymskiej prowincji. Myślała tak Pani kiedyś o planie zbawienia?

Patrzę na to inaczej: Bóg zamieszkał w Człowieku, taka jedność okazała się możliwa. To jest Przyczyna naszej radości.

Co więcej, Bóg chce być w nas jak w Maryi i to właśnie jest przyczyną naszej radości. Sama Maryja nie musi być wcale tylko matką łagodzącą, jest także wychowawczynią. Eliza Cejzik mówi do Niej: „zginaj, złam, zniszcz we mnie wszystko, co się Jezusowi nie podoba”. Maryja-gospodyni domowa ma wymieść z nas, jak z domu, wszystkie niedobre rzeczy. Św. Faustyna czy bł. Angela Truszkowska widzą w Niej wychowawczynię i mistrzynię, która pomaga przejść z życia dziecięcego do dojrzałego. A, jak wiadomo, „zróbcie to, co wam powie” nie musi oznaczać słodkiego życia z Jezusem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...