Jaka jest Maryja w wezwaniach Litanii Loretańskiej? Niezależna, radosna, oddana, cierpliwa, wierna... Kobieca. Tygodnik Powszechny, 11 maja 2008
Kilka lat temu w Machnowie Starym, miejscowości tuż przy granicy polsko-ukraińskiej, podczas Mszy w święto Królowej Polski, odprawianej zresztą w byłej świątyni greckokatolickiej, dwie małe siostry Jezusa (jedna z Łotwy, druga z Kanady) śpiewały fragment Księgi Judyty: „Ty jesteś chlubą naszego narodu”... Chyba dopiero wtedy zrozumiałam, co to znaczy, że Maryja jest Królową.
Całego Kościoła, choć miło nam się przekonywać, „żeś Ty naród polski szczególnie ukochała”... Dobrze też czasami przypomnieć, że Królowa Polski jest Żydówką i chwałą przede wszystkim, tak samo jak Jezus, „ludu swego Izraela”. Natomiast nas wszystkich – jako ludu Bożego.
Ciekawe, że w Litanii tworzonej w epoce feudalnej i patriarchalnej znalazło się wezwanie: „Królowo Patriarchów”. Patriarchowie prowadzili lud; Maryja, pochodząc z rodu patriarchów, wpisuje się w duchową sukcesję ludu Izraela – jest jedną z osób prowadzących naród, decydujących i zapewniających opiekę. Jako Królowa Proroków chroni każde doświadczenie Boga, także to niezwiązane z urzędem, np. charyzmaty Katarzyny ze Sieny, Teresy z Ávila, matki Marceliny Darowskiej, założycielki niepokalanek, która wprowadziła własny program katechezy do swoich szkół i poszły listy do Watykanu, „że się ośmieliła”, albo Chiary Lubich, wezwanej do biskupa, bo wchodziła w kompetencje księży, objaśniając na spotkaniach dla świeckich Pismo Św. „Nie wiedziałam, że aby czytać Biblię, trzeba mieć pozwolenie biskupa” – odpowiedziała. Papież powiedział po jej śmierci, że wyprzedzała i inspirowała nauczanie Kościoła.
Maryja jest zawsze pierwszą w gronie osób idących za swoim powołaniem, mimo że nie pasuje ono do swej epoki. Przeniosła wiarę przez chyba najgorszy dzień w swoim życiu – Wielką Sobotę. Jeśli wierzyła, że Jej Syn zmartwychwstanie, to ocalenie wiary, wbrew wszystkim, w tym religijnego otoczenia, było heroiczne. W Wielką Sobotę rodziła się jako Królowa Męczenników. Jeżeli modlimy się do Niej, chcąc, by było w naszym życiu bezstresowo, dobrze jest popatrzeć, do kogo mówimy.
Nie ma Pani wrażenia, że powiedziałyśmy, mimo tylu słów, bardzo mało – że to wciąż nie przekonuje?
To jak z wezwaniem „Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta” – opisujemy Maryję przez to, czym nie jest (bez zmazy), ale nie potrafimy powiedzieć, jaka jest, więc i kim my moglibyśmy się stać. Kość słoniowa? Dom? Róża? Właściwie wciąż stoimy oniemiali.
***
Dr MONIKA WALUŚ jest gospodynią domową i teolożką (studiowała teologię na KUL, UKSW oraz Uniwersytecie Katolickim w Eichstätt). Wykładała teologię ekumeniczną i historię duchowości na UKSW oraz mariologię i pneumatologię w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.