Pismo jest nieomylne w sprawach zbawienia. Już św. Augustyn głosił, że tylko w tej kwestii. Tygodnik Powszechny, 7 września 2008
Maciej Müller: Jeszcze nie tak dawno Kościół promował pogląd, że Pismo św. jest nieomylne: wszystko, co w nim napisano, miało być prawdziwe. To rodziło od wieków niezrozumienia i napięcia – np. między wiarą a nauką.
Ks. Henryk Witczyk: Pismo jest nieomylne w sprawach zbawienia. Już św. Augustyn głosił, że tylko w tej kwestii. Kiedy pojawiły się nauki przyrodnicze, wielu egzegetów nie dostrzegło, że Pismo św. mówiąc o świecie używa pojęć, jakimi posługują się zwykli ludzie, a nie z zakresu astronomii czy biologii. Obrazowe pojęcia przyrodniczo-kosmologiczne rozumiano dosłownie i traktowano jako równoznaczne z analityczną wiedzą naukową. Wynikało to ze scholastycznego, zawężonego myślenia o istocie natchnienia. Tymczasem autorzy ksiąg nie przelewali na zwój praw rządzących kosmosem i przyrodą, które Bóg miałby im szeptać do ucha, ale opowiadali o objawianiu się Boga w świecie i w dziejach za pomocą kategorii sobie znanych. Korzystali z pojęć dotyczących budowy świata i działania przyrody funkcjonujących w ich czasach, ale uczyli o relacji Bóg–świat–historia. Z Biblii wynika, że za światem i historią stoi nieskończona Mądrość, Boża Logika życia i osobowy Sens.
Nieomylne w sprawach zbawienia – czyli co do jakich treści?
Kościół nie posługuje się już raczej negatywnym pojęciem „nieomylności”, ale prawdy. Sobór stwierdził, że Pismo zawiera pewną i pełną prawdę dotyczącą zbawienia człowieka i przemiany świata. Najistotniejszą treścią Pisma jest więc narracyjne, prorockie, poetyckie i retoryczne świadectwo o Bogu, który stworzył człowieka, nie zostawia go samemu sobie w godnej pożałowania sytuacji spowodowanej grzechem, ale wkracza w jego dzieje, aby go obdarzyć Chwałą. Definitywnie czyni to przez życie, nauczanie, osobę Jezusa Chrystusa, czyli Mesjasza Bożego – Jego krzyż i zmartwychwstanie.
Kościół długo dochodził do takiego myślenia. W XIX w. wśród teologów wrzało, a Watykan wydawał się zamknięty na dyskusję. W latach 1905-15 papieska Komisja Biblijna wydała tzw. dekrety kagańcowe, dotyczące badań nad Biblią. Czego Kościół się bał?
W XIX w. tworzono dowolne „biografie Jezusa”, wybierając z Ewangelii tylko te fragmenty, które pasowały do założonego modelu: działacza społecznego, proroka, nauczyciela. Kościół był ostrożny wobec badań prowadzonych w oparciu o założenia racjonalizmu i pozytywizmu, wykluczające nadprzyrodzony charakter osoby Jezusa i działanie Boga w historii. W początkach XX w. pojawiła się pierwsza szkoła historycznego badania Biblii – tzw. Formgeschichte (historia form). Skupiała się na wyodrębnianiu najmniejszych form literackich, z których składają się Ewangelie (to np. relacje z cudów Jezusa, jego przemowy, przypowieści). Uczeni z tej szkoły przyjęli jednak szereg błędnych założeń ideologicznych: przede wszystkim, że Ewangelie to produkt anonimowych, prymitywnych, ludowych grup chrześcijan, wszędzie widzących cuda, ogarniętych emocjami z powodu głoszonych przez Jezusa haseł wolności i braterstwa (są więc jedynie świadectwami wiary takich wspólnot, bez większej wartości historycznej). Po drugie, przyjęta metoda dokonywała wiwisekcji Ewangelii. To tak, jakby zabytkowy zegarek ktoś rozkręcił i wpatrywał się w poszczególne części, ale potem nie potrafił ich złożyć w całość.
Nie do przyjęcia było też uznanie ewangelistów za kompilatorów. Ewangelie miałyby powstać nie na zasadzie pracy redakcyjnej autora, który odsłania obraz ziemskiego i zmartwychwstałego Jezusa, ale na zasadzie bardziej lub mniej przypadkowego zestawiania w jeden zbiór pochodzących z rozmaitych źródeł jednostek, które miały być użyteczne jedynie w głoszeniu Jezusa-Pana.
Badacze Formgeschichte tak bardzo skupili się na badaniu przedliterackich dziejów Ewangelii, że uniemożliwili odnalezienie w nich jakiejkolwiek teologii. Bo jak z pojedynczych form literackich, luźno ze sobą połączonych, „ogryzionych” z odniesień do transcendencji, odczytać orędzie Boga?
Największym jednak ograniczeniem było założenie, że wartość historyczną mają tylko te formy, które badacze uznają za najstarsze, bo wolne od jakichkolwiek odniesień do synostwa Bożego Jezusa i mesjańskiego posłannictwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.