Właściwa interpretacja Pisma nie odbywa się w oderwaniu od wspólnoty. Już w czasach starotestamentalnych prorok przekazywał innym swoje doświadczenia Boga, a oni je oceniali, czekali na potwierdzenie w historii – i akceptowali, przekazując następnym pokoleniom, bądź nie. Tygodnik Powszechny, 14 września 2008
Maciej Müller: Jak czytać Pismo św., aby nie pobłądzić przy interpretacji?
Ks. Henryk Witczyk: Trzeba wziąć pod uwagę trzy odniesienia: Tradycję Kościoła, Wspólnotę wiary i najnowsze zdobycze egzegezy akceptowane przez ogół biblistów.
Tradycja i Wspólnota wiary to środowisko, w którym Pismo św. powstało i jest zakorzenione: Wspólnota, akceptując skierowane do niej Słowo Boga, nie tylko zachowywała je, spisując księgi, ale też kształtowała w oparciu o nie styl życia, instytucje, liturgię, modlitwy i pogłębiające jego rozumienie komentarze (Tradycja).
Weźmy przykład „Pana Tadeusza". Jego sens dociera do nas poprzez tradycję, czyli przez to, co ukształtował w świadomości Polaków i ich kulturze. Podobnie, żeby zrozumieć np. „Tygodnik Powszechny" z lat 70., nie wystarczy sama lektura – trzeba poznać historię środowiska, w którym czasopismo powstawało. Rozpatrywanie dzieła w odłączeniu od środowiska jego powstania i dalszego oddziaływania nie gwarantuje prawdziwego poznania. Dlatego w Kościele katolickim, w odróżnieniu od nurtów protestanckich, nie przekreśla się Tradycji i Wspólnoty wiary. Tradycja nie stoi ponad Pismem św., nie jest też jakimś konkurencyjnym albo zastępczym źródłem Objawienia. Sobór Watykański II przypomina prachrześcijańską prawdę: Objawienie Boże zostało nam dane we Wspólnocie wiary (biblijny Izrael i Kościół apostolski), a przekazane w organicznym splocie dwóch nurtów: Pisma św. i Tradycji. A do tego dzisiaj jest jeszcze nowa metoda badań oddziaływania Pisma na kulturę, literaturę, sztukę, tzw. Wirkungsgeschichte.
Od czego więc rozpocząć analizę Pisma?
Od prawidłowego odczytania. Dla biblisty podstawowym narzędziem do prawidłowej interpretacji Pisma jest znajomość starożytnych języków.
Dziesięć lat temu o. Andrzej Gieniusz obronił doktorat, w którym udowodnił, że fragment Listu do Rzymian (Rz 8, 18) dotychczas tłumaczono nieprecyzyjnie: „cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi (gr. ouk aksia) z przyszłą chwałą, która ma się w nas objawić". O. Gieniusz, posługując się programem komputerowym pozwalającym badać całą istniejącą literaturę grecką, odkrył w niej 16 tekstów, w których wyrażenie ouk aksios ma sens „nie udaremniać", „nie niweczyć", „nie przekreślać". Następnie udowodnił, że w tym właśnie znaczeniu jest stosowane przez św. Pawła, a cytowane wyżej zdanie powinno brzmieć: „cierpienia teraźniejsze nie przekreślają chwały...".
Odkrycie filologiczne prowadzi do nowej, głębszej interpretacji, w której myśl św. Pawła jaśnieje pełnym blaskiem: chodzi o to, że cierpienia istniejące również w świecie odkupionym przez Chrystusa wcale nie są znakiem, iż chrześcijanie nadal znajdują się w sytuacji nieprzyjaźni z Bogiem, jak chciałaby starotestamentalna teoria retrybucji, i nie przekreślają tym samym nadziei na pełne zjednoczenie i udział w uwielbionym życiu Chrystusa. Zamiast być karą, cierpienie dla Pawła jest tajemnicą i może stać się dla wierzących miejscem zwycięstwa i doświadczenia potęgi miłości: „we wszystkim odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował" (Rz 8, 37).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.