Wybór Zofii

Czy prezydent może kazać zestrzelić samolot porwany przez terrorystów? Co z rozdzielaniem syjamskich sióstr, z których tylko jedna ma szansę na przeżycie? Który związek ma wybrać rozwodnik, żałujący po latach decyzji o rozwodzie? Tygodnik Powszechny, 1 lutego 2009


Czy nie ma jednak moralnej różnicy między mówieniem nieprawdy w czyjejś obronie a fałszowaniem rzeczywistości dla własnej korzyści? Wydaje się, że przykazanie, które otrzymał Mojżesz, dotyczy raczej tej drugiej sytuacji: „Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek” (Wj 20, 16).

Różnica jest. Św. Tomasz z Akwinu za niedopuszczalne moralnie uznawał tak kłamstwa złośliwe, jak i żartobliwe oraz użyteczne. Twierdził jednak przy tym, że „różna jest wina w kłamstwie”. W Ewangelii czytamy: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5, 37). Problem tzw. „kłamstwa z konieczności” jest od dawna przedmiotem refleksji filozofów.

Między wielu próbami usprawiedliwienia tego rodzaju kłamstw znalazła się i taka, która proponuje odróżnienie kłamstwa od fałszomówstwa. Kłamstwo miałoby być zaprzeczeniem prawdy należnej pytającemu, fałszomówstwo natomiast – prawdy mu nienależnej. Jeśli jednak mielibyśmy mieć prawo do decydowania, jaka prawda się od nas innym należy, a jaka nie należy, to łatwo przypuszczać, że ową „należność” interpretowalibyśmy zgodnie z własnymi korzyściami. Cóż to bowiem znaczy „prawda nienależna”? Mówienie prawdy niekiedy jest psychologicznie trudne, choć technicznie rzecz biorąc, kłamstwo zawsze jest trudniejsze.

Dlaczego?

Prawda broni się sama. Kłamstwo natomiast, aby mogło być skuteczne, wymaga starannego namysłu i przewidzenia wielu okoliczności. Jeśli powiem prawdę, że przed przyjściem do redakcji „Tygodnika”, odwiedziłam wydawnictwo Znak, można to łatwo zweryfikować. Wiem, kto akurat był w tym czasie w redakcji i na jaki temat toczyła się rozmowa. Gdybym chciała skłamać, musiałabym wymyślić historię brzmiącą wiarygodnie i przewidzieć wiele szczegółów, które by ją uwiarygodniły. Przypomnijmy sobie Orwella: ileż zabiegów kosztowało fałszowanie historii!

W 2000 r. brytyjski sąd nakazał wbrew decyzji rodziców rozdzielenie syjamskich sióstr. W wyniku operacji Jodie przeżyła, Mary musiała umrzeć, gdyż nie miała prawidłowo rozwiniętych organów wewnętrznych. Zrośnięte dziewczynki nie miały szans razem długo pożyć. W książce „O sytuacjach bez wyjścia w etyce” Siostra twierdzi, że nie powinno się było rozdzielać dziewczynek. Dlaczego?

Jeśli nie uznamy bezwarunkowego charakteru normy „nie zabijaj”, wówczas nie będziemy w rozdzieleniu bliźniąt postrzegać moralnego zła, tym bardziej że istniała realna szansa uratowania Jodie. Jeśli jednak uznamy, że zabójstwo jest zawsze złem, a procedura operacji polega na odebraniu Mary życia, to fakt, że można w ten sposób uratować Jodie, nie usprawiedliwia zabójstwa Mary.

Uznanie normy za obowiązującą bezwarunkowo domaga się konsekwencji nawet w tak dramatycznych przypadkach. Inaczej ocenilibyśmy ten kazus, gdyby istniały szanse na uratowanie Mary. Operacja rozdzielenia sióstr nie miałaby wtedy względem żadnej z nich charakteru wprost zabójczego, nawet gdyby się ostatecznie nie powiodła i skończyła śmiercią dziewczynki. Mary jednak nie miała szans, poświęcono ją, żeby mogła przeżyć Jodie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...