W Kościele osobista wolność i pełny rozwój jednostki jest czymś fundamentalnym. Natomiast w sekcie wolność jednostki Jest podporządkowana doktrynie grupy. Tygodnik Powszechny, 19 lipca 2009
Jak rozpoznać, że bliska nam osoba jest pod wpływem takiej grupy?
Trzeba zwracać uwagę na wszelkie nagłe zmiany, których nie da się wytłumaczyć naturalnym rozwojem czy, powiedzmy, buntem nastolatka. Bliska nam osoba zaczyna się interesować ideami czy duchowością zupełnie nieznaną sobie wcześniej, i to w sposób, który zaskakuje, np. zmusza rodzinę do zajęcia pozycji: „Albo przyjmujesz to, w co wierzę, albo muszą się zmienić relacje między nami”. Przekonania stają się kartą przetargową w relacjach emocjonalnych w rodzinie czy kręgu przyjaciół.
Inny sygnał to zmiana myślenia o przyszłości. Czy osoba rozsądnie ocenia marzenia i plany? Często pod wpływem grup destrukcyjnych nagle następuje rezygnacja z wcześniejszych planów, np. pójścia na studia, założenia rodziny. Osoba decyduje się poświęcić jakiejś idei czy wręcz pracy na rzecz spotkanej grupy.
Często jest to związane z rezygnacją z odpowiedzialności za swe życie – z zaniedbaniem edukacji, porzuceniem pracy, odmową udziału w domowych obowiązkach. Wszystko staje się mniej ważne niż nowe „wartości duchowe”. Tymczasem znamienne dla zdrowej duchowości jest to, że przekształca ona rzeczywistość materialną, ale się od niej nie odcina, przeciwnie – pozwala człowiekowi w sensowny i twórczy sposób z niej korzystać. A w sektach często jest tak, że materialna strona rzeczywistości postrzegana jest jako zła, diabelska, obciążająca, dlatego trzeba się od niej uwolnić.
Charakterystyczny dla sekt jest podział na biało-czarną rzeczywistość: bliscy i dobrzy są ci, którzy podzielają moje przekonania, a ci, którzy się im sprzeciwiają, są źli. Ten podział szczególnie boleśnie odbija się na związkach rodzinnych osób manipulowanych przez sekty.
Co zrobić, aby pomóc takiej osobie?
Przede wszystkim nie reagować w sposób emocjonalny, prowadzący do zerwania kontaktu. Często rodzina czy przyjaciele irytują się, mówią: „przestań wierzyć w te bzdury”, lub „zajmij się czymś konkretnym”; albo pytają: „nie masz innych problemów w życiu?”. W istocie te jakby zdroworozsądkowe reakcje mają charakter zrywających komunikatów i są odbierane jako lekceważenie i brak troski. Osoba indoktrynowana, żyjąca nowymi ideami i celami, często wychodzi do rodziny, aby podzielić się swoimi doświadczeniami. Gdy spotyka brak zainteresowania, łatwo o zerwanie więzi.
Zatem pierwszą zasadą jest utrzymanie kontaktu emocjonalnego. Nie chodzi o udawanie: „akceptuję twoje nowe zainteresowania i twoich nowych przyjaciół”. Chodzi o komunikat: „akceptuję ciebie i nadal jesteś dla mnie osobą ważną, choć nie rozumiem twoich decyzji i niepokoi mnie twoje nowe zaangażowanie”.
Po drugie – szukać informacji o organizacji, w którą zaangażowała się bliska nam osoba, aby móc rozeznać zagrożenie i ewentualnie sięgnąć po fachową pomoc – psychologów czy wyspecjalizowanych ośrodków jak nasz. Nie po to natomiast, aby wchodzić w dyskusje. Osoby zmanipulowane chętnie podejmują rozmowy doktrynalne, odwołując się np. do świętych ksiąg, by uniknąć rozmowy o emocjach, relacjach z bliskimi, o swojej przyszłości, życiowych planach i ambicjach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.