Mówią o nim: „Leon zawodowiec”. Żartobliwie – i z uznaniem. Znam wielu takich, którzy wysłuchawszy opowieści o czyichś rozterkach, powiedzieliby: „Idź z tym do Leona”. Tygodnik Powszechny, 3 stycznia 2010
Czy do tej pory coś Ojca zaskoczyło w związku z prowadzeniem bloga?
Wiele osób próbuje mnie bronić. Niektórzy mądrze, niektórzy mniej mądrze, ale jest to zachęta. Niektórzy chwalą za cierpliwość, piszą: „tak trzymać”. A niektórzy wiecznie chcą coś postawić w negatywnym świetle, czegoś szukają. Jest wreszcie grupa ludzi, która chciałaby się dowiedzieć czegoś o wierze, chce żebym nawiązał do katechezy – bo prowadzę blog przecież jako ksiądz.
To jest ta idea ojca Leona?
To jest pewna idea związana z zapotrzebowaniem. Wielu chciałoby, żeby było więcej religii, a nie tylko sama polemika. Ale polemika niesie też te elementy, wyjaśnia, pozwala pokazać ludziom, jak dyskutować o religii z innymi.
Jaka jest więc główna idea Ojca blogu?
Nie mam jakiejś specjalnej idei. Po prostu, mój przełożony powiedział pewnego razu: „założymy ojcu blog”. Ja odpowiedziałem: „proszę bardzo, zakładajcie, w miarę możliwości będę pisał”.
A więc zakonne posłuszeństwo?
No tak, odezwały się wtedy zarzuty: „bo ci kazali”, „nic nie wymyślisz”, itd. Straszne głupoty. Lubię ludzi i lubię z nimi rozmawiać.
Ja spotkałem się na blogu z sytuacją, która mnie, przyznaję, nieco przestraszyła. Okazało się, że rozwiązała się sama, w niespodziewany sposób. Pewnego razu pojawił się wpis, w którym czytelnik dzielił się myślami samobójczymi. To był atak na Kościół, ale widać było, że jest w nim coś chorego. Bałem się, że gdy szybko odpowiem, może to zaważyć na czyimś życiu, że mój wpis wyzwoli odruch samobójczy. Nie chciałem mieć człowieka na sumieniu. Pobiegłem do redakcyjnego kolegi, ks. Jacka Prusaka, psychoterapeuty, żeby mi poradził, jak mam się zachować. Jednak zanim w ogóle cokolwiek zrobiłem, na szczęście moje blogerki, antyklerykałki, przytaknęły owemu czytelnikowi i przejechały się po Kościele bezlitośnie. Facet się wyładował, został rozbrojony. Antyklerykalizm się zatem czasem przydaje...
Tak, to niezwykłe… Ja kiedyś usłyszałem mało subtelny zarzut: „piszesz o rodzinie w tak ładny sposób, a na pewno sam byś jakąś fajną laseczkę przeleciał”. Odpowiedziałem, że jestem mężczyzną i piękno kobiece nie jest mi obojętne. Ale po pierwsze to już nie te lata, po drugie za bardzo szanuję innych ludzi, by ich chcieć wykorzystywać dla siebie. Bardzo wszedłem już w swój celibat – to moja droga. Natomiast, rzeczywiście nieprawdopodobna jest czasem agresja piszących...
Czy to był jedyny taki atak? Celibat to hasło, które wyzwala silne emocje.
Pytają mnie o różne rzeczy, np. o jakiś pałac, coś, gdzieś, za jakieś pieniądze, ale to pytanie nie do mnie. To pytanie do ojca Rydzyka. Kuria dała pieniądze, proszę jej zapytać, ja pieniędzy nie mam. Nie będę się kłócił z całym światem. Jeśli ktoś ma do powiedzenia, że „papież to..., papież tamto…!” - proszę pisać do papieża.
Co Ojciec chciałby na koniec powiedzieć swoim czytelnikom?
To, co powiedziałem PO: żeby się liczyli ze słowami, żeby szanowali godność drugiego człowieka. Bez względu na to, czy uważają, że będą żyli wiecznie, czy są niewierzący – żeby do końca wiedzieli, że drugi człowiek ma prawo do szacunku. Żeby przedstawiali zarzuty sprawdzone, a nie byle jakie, emocjonalne. Żeby opanowywali emocje, żeby dyskusja była kulturalna. Jeśli jest niekulturalna, napastliwa, często kłamliwa, ma na celu popisywanie się i wyżywanie tylko dlatego, że jest się anonimowym, to niech się taka osoba liczy z tym, że może się przestać liczyć. Nie będzie miała znaczenia, nikt nie będzie jej odpowiadał.
Warto zatem pisać blog?
Gdybym nie pisał, miałbym na pewno co robić, ale się zacząłęm i sądzę, że wynikło z tego pisania bardzo wiele pozytywnych rzeczy. Wiele się dowiedziałem o sobie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.