Gdy religia i magia w jednym stały domu

Czytając taki tytuł, można się żachnąć: kiedyż tak było?! Może za Mieszka czy Chrobrego, gdy ich poddani, przyjąwszy gremialnie chrzest, początkowo mieszali stare i nowe przekonania, lecz przecież z czasem duchowni wykorzenili magiczne praktyki i dawne zabobony. Znak, 3/2008



Jak widać, teologicznego oleju w głowie może czasem zabraknąć nawet doktorowi Kościoła! W drugiej połowie XVIII wieku Edward Gibbon pisał:

Wzniosła i prosta teologia pierwotnych chrześcijan stopniowo uległa zepsuciu, a Królestwo Niebieskie, które zachmurzyły już metafizyczne subtelności, podupadało skutkiem przedostania się doń ludowej mitologii (R. Kieckhefer, Magia w średniowieczu, Kraków 2001, s. 35–38, 66, 259–263; por. R.H. Robbins, dz. cyt., s. 11–12, 145; P. Brown, Kult świętych, Narodziny i rola w chrześcijaństwie łacińskim, Kraków 2007, s. 13).

Siła zbiorowych wyobrażeń zmogła nawet umysł Akwinaty, który nie wiedział, że jego wielki autorytet uspokajał będzie kiedyś sumienia prześladowców czarownic. Dlaczego jednak dobry chrześcijanin jeszcze w XI wieku nie miał, a już w XIII powinien był wierzyć w dokonania czarownic? Co stało się pragmatyzmem Kościoła wobec rozmaitych praktyk magicznych uprawianych przez nominalnych chrześcijan hurtem ochrzczonych nowych ludów? Gdzie podziała się skuteczna procedura przeciw pochopnym oskarżeniom przed miejskim sądem o wyrządzone przy użyciu czarów szkody? (Dawniej ten, kto swych zarzutów udowodnić nie potrafił, ponosił taką karę, jaka groziła pozywanej osobie).

Zmiany postaw wobec magii wywołało pojawienie się w XII wieku waldensów i katarów. Oba heterodoksyjne ruchy, podważające nie tylko autorytet Kościoła, ale i zastany porządek świata, spotkała fala agresji ze strony władców i tłumu. W latach 1179–1215 papieże i cesarze wypracowali tryb postępowania inkwizycyjnego. Grzegorz IX (1227–1241) rozesłał po Europie wędrownych tropicieli heretyków. Wobec przesłuchiwanych inkwizytorzy (z reguły dominikanie, czasem franciszkanie) mieli prawo stosowania tortur, a stawiane podsądnym pytania dotyczyły także różnych form magii i przyzywania diabła. Papież Aleksander IV oznajmił w 1258 roku, że inkwizytorzy

nie powinni trwonić sił na ściganie ludzi za magię, chyba że trąci ona herezją. Magię nieheretycką należało pozostawić kompetencji władz lokalnych. Inkwizytorzy pragnący zajmować się takimi sprawami musieli więc dowodzić, że wszelka magia implikuje herezję; w tym celu zwykle stosowano zabieg sprowadzania magii naturalnej do demonicznej, aby następnie wykazać, iż samo przymierze z demonami opiera się na fałszywym wyobrażeniu o złych duchach (R. Kieckhefer, dz. cyt., s. 269–273; por. J. Delumeau, Strach w kulturze Zachodu. XIV–XVIII w., Warszawa 1986, s. 325–327).

Psychoza strachu przed kacerzami rozciągana przez zapalczywych inkwizytorów i na magię tłumaczy, dlaczego Tomasz z Akwinu odrzucał Canon Episcopi, podobnie jak wielu wówczas argumentujących, że ów dokument stracił znaczenie, skoro już po jego powstaniu ,,pojawiła się zupełnie nowa sekta czarownic, której członkowie potrafią rzeczywiście dokonywać wszystkich tych nieprawdopodobnych czynów, jakie przypisują im demonolodzy” (R.H. Robbins, dz. cyt., s. 43–44). Spiskowe teorie upowszechniają się szybko i obracają łatwo w kampanię, która mnożąc szeregi podejrzanych, dziczeje coraz bardziej.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...