Na naszych oczach słowa spontanicznie i, chciałoby się rzec, naturalnie zakwitają nieoczekiwanymi możliwościami, bez trudu, zdawałoby się, znajdują drogę do nowych skojarzeń i związków. Tak się tylko wydaje, że bez trudu, bo naprawdę, żeby związać słowa, trzeba przebyć wielkie odległości. Znak, 5/2008
W domyśle, niewidoczny, ale przeświecający przez linijki kryje się kawał historii powszechnej i historii rodzinnej. Rodzice – ze świata, w którym szeroki świat znało się tylko z widokówek (czytając, prawie widzimy te widokówki, wnoszące powiew egzotyki w szarą codzienność, z szacunkiem oglądane, długo przechowywane, pokazywane innym), bo ani sytuacja górniczej rodziny z Oelsnitz, ani reżim NRD podróżowaniu nie sprzyjały – pierwszy raz oglądają ten szeroki świat na własne oczy. Teraz chodzi o to, by jakoś się w nim odnaleźć, przeskoczyć ze swojskiego w obce, a w takich razach, jak wiadomo, szczególnie przydatne jest porównanie. Przewodnikiem jest syn poeta, ale wiersz odwraca sytuację i formułę przejścia wkłada w usta matki: „Zupełnie jakby”... – aby tym bardziej zaakcentować, że owo przejście musi być zawsze drogą dwukierunkową, z domu w szeroki świat i „z powrotem”. A właściwie że porównanie obejmuje nie tylko porównywane elementy, złączone magicznym mostem słówka „jak”, ale także specyficzną przestrzeń pomiędzy nimi, gdzie otwierają się drogi wiodące w różnych kierunkach. Czy nie ta przestrzeń właśnie jest domem, do którego poeta wraca – i nas do tego domu zaprasza?
Odbierając Nagrodę Büchnera w 1977 roku, Kunze powiedział:
Obraz poetycki sprawia wszędzie to samo: zdumieniem, czerpaną z nowatorskiego skojarzenia przyjemnością – w której tkwi przykry kolec, bo nagle ulegają zakwestionowaniu rzeczy zwykłe i oswojone – nęci i ponagla czytelnika, by prędzej czy później odkrył to, co obraz ma w pogotowiu.
W świeżo wydanym tomie Kunzego remont poranka – przygotowanym przez Jakuba Ekiera, nareszcie obszernym, choć i tak chciałoby się więcej – prócz wyboru wierszy mamy też fragmenty dziennika poety z 1992 roku. Pod datą 14 lipca Kunze rozmyśla o wierszu Sarah Kirsch Z jagodą tarniny w ustach przybliżam się polem. Odtwarza, odczytuje, własnymi słowami opowiada sobie historię, która w wierszu zwinęła się wokół obrazu pestki albo cierpkiej jagody, jesiennego owocu. Wychodzi mu historia kochanków,którzy żyją dalej, choć przestali się kochać. I zachwyca się tą „historią o miłosnych niedolach”, opowiedzianą jednym tylko obrazem, w całkiem nowy sposób, której „odtąd nie można zapomnieć”. 7 listopada notuje, że dowiedział się o tym wierszu czegoś nowego: że opatrzony jest datą dzienną, że jest to data śmierci Johannesa Bobrowskiego, że w innym wydaniu wiersz ten umieszczony jest w cyklu dedykowanym Bobrowskiemu – że krótko mówiąc, pod spodem kryje się trochę inna historia, inny jest smak jagody i inny ciężar jesiennego czasu. Dowiaduje się tego i jest przejęty, ale nie odwołuje tamtej swojej interpretacji, nie unieważnia jej. Pisze: „Gdybym w spisie rzeczy odkrył tę dedykację, nie doczekałaby odkrycia historia odkryta przeze mnie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.