Las i jego cierpiący mieszkańcy

Nawet najwspanialsze przepisy prawne nie będą działać, jeżeli większość społeczeństwa będzie posiadała nikłą wiedzę na temat zwierząt. Im więcej wiemy o jakimś gatunku – jak żyje, jak się rozmnaża, jak opiekuje potomstwem, jak zdobywa pokarm – tym więcej praw jesteśmy mu gotowi przyznać. Znak, 6/2008



Niestety w wielu wypadkach ludzie trzymający dzikie zwierzęta są przekonani, że człowiek może im zastąpić kontakt z przedstawicielami ich gatunku. Że wystarczą świetnie przygotowane pomieszczenia, pokarm i pieszczoty. To nieprawda. Zresztą po ludziach, którzy starają się zastąpić kontakty międzyludzkie kontaktami ze zwierzętami, widać, że wcale szczęśliwi nie są. To samo dotyczy ich podopiecznych. Dlatego, kiedy tylko możemy, wypychamy naszych wychowanków do życia na wolności. Nawet jeżeli jesteśmy z nimi bardzo związani. Oswojenie dzikiego zwierzęcia zwykle oznacza dla niego cierpienie, bo nic nie jest w stanie zastąpić mu życia w naturze.



Cierpią ukryte


Specjalnie unikam pisania tu o zwierzętach, które są nam najbliższe. Nie chcę pisać o męczonych i głodzonych psach, dręczonych kotach, głodujących koniach. Nie chcę pisać o farmach, które są po prostu fabrykami śmierci, gdzie chęć zaoszczędzenia paru groszy oznacza często ból dla wieluset, a czasem tysięcy zwierząt. Czynię to z bardzo prostego powodu. Na ten temat napisano już bardzo wiele i bardzo wielu ludzi jest zaangażowanych w poprawę ich bytu.

Chciałbym się skupić na zwierzętach dzikich, bo ich cierpienie ukryte w lasach i na łąkach nie jest wcale mniejsze i mniej bolesne. Polega tylko na czym innym. Niszczenie środowiska i zagłada gatunków to nie tylko pojęcia ekologiczne lub przyrodnicze. To także niebywałe cierpienie. Nie gatunków lub populacji, bo to pojęcia abstrakcyjne, ale właśnie pojedynczych osobników. Konkretnych zwierząt.

Wyobraźmy sobie, że nasz świat, taki, jaki znamy, w którym wiemy, jak się poruszać, nagle znika, że zostajemy sami, w środowisku, gdzie nie wiemy, jak zdobyć pożywienie, jak się ukryć, gdzie wszystko jest obce. Dokładnie tak samo czują się zwierzęta, których las wycięto lub spalono, których bagna osuszono, rzeki wyprostowano. Zwykłe wypalanie trawy to na ogół upieczenie żywcem kilkuset zwierząt, i to nie tylko owadów, ale też jaszczurek, żab, ropuch, ptaków lub ich lęgów oraz gryzoni. Czy o kimś, kto wypala trawy, powiemy, że to sadysta? Raczej nie, bo nasze współczucie w dużej mierze jest ograniczone do zwierząt, które znamy. Których cierpienie ktoś nam może pokazać. Kto będzie przejmował się losem jaszczurki lub skowronka? Wymieranie nie będzie się nam kojarzyło z cierpieniem, tylko ze smutnym procesem, bo nikt nie wie, jak będą wyglądały ostatnie chwile ostatniego polskiego głuszca albo żbika. Nie zobaczymy, jak umiera pod jakimś krzakiem, więc nie będziemy mówić o jego cierpieniu. By je dostrzec, potrzeba nie tyle empatii, ile wiedzy o tym, jakie są zwierzęta i jakie jest ich życie. Dość często dyskutuję z właścicielami psów, którzy są oburzeni zakazem wyprowadzania ich do lasów. – Przecież on nigdy niczego nie zaatakował – tłumaczą. Problem w tym, że u wielu dziko żyjących zwierząt nie tylko atak, ale sam zapach czy widok drapieżnika, jakim jest dla nich pies, wywołuje panikę, przerażenie i gigantyczny stres. Zupełnie niewinna z pozoru ludzka aktywność, taka jak spacerowanie z ulubionym czworonogiem w nieodpowiednim miejscu, wywołuje cierpienie innych zwierząt. Podobnie jest z kotami, które wypuszczamy, a przed którymi wiele zwierząt nie ma szans się obronić. Jak byśmy się czuli, gdyby w naszej okolicy pojawił się supermorderca?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...