Nieświadomość wyraża się przez sny

Freud uważał, że dzięki psychoanalizie można zyskać pewien szczególny rodzaj etyki, który polega na uczciwości wobec siebie. Dzięki psychoanalizie człowiek się nie okłamuje. Znak, 1/2009



Ciekawe jednak, że to, co wydarzyło się za dnia, a co potem pojawia się we śnie, wydaje się przeważnie czymś obojętnym, nie najważniejszym spośród zdarzeń dziennych. Są to raczej sprawy poboczne, które nie przykuwały naszej uwagi.

Tak, bo te połączenia tworzą się na zupełnie innej zasadzie niż połączenia świadome. To, co świadomie uważamy za ważne, wedle Freuda możemy też świadomie „opracować”. To, o czym myślimy, o czym fantazjujemy na jawie i o czym prowadzimy dialogi wewnętrzne, zostaje opracowane i nie stanowi już pożywki dla nieświadomości.

Natomiast rozmaite zdarzenia, nieistotne ze świadomej perspektywy, w nieświadomy sposób kojarzą się z czymś istotnym, bardzo nasyconym emocjonalnie, co pochodzi z tego nieświadomego obszaru. Freud podaje przykład spektakularnego snu, dotyczącego tematyki seksualnej. To dobry przykład, bo Freud zwykle kojarzy nam się z seksem, chociaż to wcale nieprawda, że psychoanaliza sprowadza wszystko do seksu…

Otóż pewna pani z towarzystwa śni, że pełni jakąś funkcję w grupie kobiet, które mają spieszyć z humanitarną pomocą żołnierzom ciężko doświadczonym w wojnie. Kobieta ta śni, że wybiera się do nich z wizytą. Spotyka różne osoby, którym mówi, że przyszła z misją, żeby… i tutaj padają niezrozumiałe słowa, które każą Freudowi domyślać się jednoznacznie seksualnego kontekstu usług.

To wszystko ma taki związek z rzeczywistością, iż owa pani przeczytała w gazecie o kobiecej organizacji charytatywnej, pomagającej żołnierzom na froncie. Ta lakoniczna notatka z gazety, nieświadomie skojarzyła się jej właśnie z takimi, a nie innymi usługami, które kobiety mogą świadczyć mężczyznom.

Treść z gazety połączyła się z treścią pragnień nieświadomych i w ten sposób powróciła we śnie, nadając im seksualny kształt. Mamy tu klasyczny mechanizm „pasa transmisyjnego”. Pod treść przez świadomość niewykorzystaną „podkleja się” treść nieświadoma.

Wywołała Pani wilka z lasu: seks i psychoanaliza. Do tego „kultowego” tematu jeszcze wrócimy. Na razie zatrzymajmy się na innej newralgicznej kwestii. Otóż przekonanie, że źródłami marzeń sennych są z jednej strony jakieś wrażenia z dnia i z drugiej to, co kipi w nieświadomości, przeczy współczesnym naukowym odkryciom, według których sen powstaje z przypadkowych wyładowań bioelektrycznej czynności mózgu, kiedy poruszane są przypadkowe pola kojarzeniowe, ślady wspomnieniowe.

Freud zdawał sobie z tego sprawę. Dużą część Objaśniania marzeń sennych poświęcił dyskusji z takimi „mechanicznymi” teoriami, które mówią, że sen jest jakimś przypadkowym zakłóceniem. Uważał, iż jeśli coś istnieje w psychice, zawsze musi istnieć „po coś”. Nic w życiu psychicznym nie zachodzi przypadkowo.

Jak jednak przekonać kogoś, komu własne sny jawią się jako teatr absurdu, że mają
swój cel i sens?


Podczas pracy z pacjentami często się zdarza, że przynoszą oni sny, które są kompletnie niezrozumiałe i wydają się całkiem absurdalne. Dopiero po jakimś czasie – nieraz nawet po kilku miesiącach – różne elementy zaczynają się układać i okazuje się, że jest w nich zawarta bardzo istotna treść, którą da się zrozumieć i objąć świadomie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...