Szlachetny banita na wygnaniu. Czy jest miejsce dla duszy w psychologii?

Co takiego wydarzyło się w dziejach myśli psychologicznej, że dusza nie tylko przestała być przedmiotem zainteresowania współczesnych nauk empirycznych, ale sama została skazana przy tym na nieodwracalną, jak się zdaje, banicję? Znak, 1/2009



Obserwacje działania takich automatów utrwalały pewien niezwykle istotny pogląd. Oto widać jak na dłoni, że obiekt materialny, aby funkcjonować w sposób nawet bardzo skomplikowany – wcale nie musi (jak chcieli animiści, Platon i chrześcijanie) posiadać niematerialnej duszy: wystarczy złożony mechanizm, który w połączeniu z dostarczoną z zewnątrz energią jest w stanie sprostać niemal każdemu zadaniu.

Pogląd ten bardzo szybko został zastosowany w odniesieniu do umysłu. A sam pomysł – zgodnie z francuską tradycją datującą się od Kartezjusza (który wyśnił swe intelektualne przeznaczenie) – pojawił się w niezwykły sposób, a mianowicie w plastycznej wizji. Oddajmy znowu głos amerykańskim historykom:

W 1748 roku francuski lekarz Julien de La Mettrie (który umarł z przedawkowania bażantów i trufli) donosił o halucynacji, jakiej doznał podczas wysokiej gorączki. Wizja ta przekonała go, że ludzie są maszynami, aczkolwiek maszynami światłymi, jak zegarek, który nakręca swoje wskazówki[13].

W rezultacie tego doświadczenia, fizjolog sybaryta opublikował przełomową książkę, zatytułowaną nie inaczej jak właśnie Człowiek maszyna (L’homme machine), w której dowodził, że jesteśmy istotami wyłącznie materialnymi, a wszystkie te czynności, które były traktowane wcześniej jako niezbywalne atrybuty nieśmiertelnej duszy, są w istocie funkcjami śmiertelnego ciała.

Nie trzeba dodawać, że ogromną inspirację stanowiły dlań maszyny konstruowane przez Vaucansona. Od tego momentu dość oczywiste stało się przekonanie, że psychikę można pojmować na podobieństwo mechanizmu (na przykład zegara), z którego należy najpierw wywikłać pojedyncze składniki, a następnie ponownie złożyć je w działającą całość (analiza i synteza) – co na poziomie poznawczym miałoby dowodzić, iż zrozumieliśmy zasady działania tego skomplikowanego obiektu.

Niezależnie od swej obrazoburczej roli tekst książki La Mettriego stał się równocześnie symbolicznym początkiem drogi, jaką zaczęła odbywać psychologia – jej punktem docelowym miała się okazać tzw. nauka poznawcza (cognitive science) – nader wyrafinowana dyscyplina badawcza hołdująca, mówiąc w pewnym przybliżeniu, takiemu samemu poglądowi, który wyznawał francuski lekarz, jakkolwiek maszyny, do których ludzki umysł jest przyrównywany obecnie, są znacznie bardziej złożone niż „Flecista” czy „Grający na tamburynie”…

VII

Coda. Wszystkie te czynniki, działając razem i każdy z osobna, doprowadziły do trwałej eliminacji duszy jako obiektu zainteresowania psychologii. Jednak nie musi to wcale oznaczać niczego szkodliwego czy dla człowieka uwłaczającego.

Przecież nauki empiryczne nie poruszają się w domenie „ostatecznych prawd” i ontologicznych rozstrzygnięć, lecz tylko rezerwują sobie możność dokonywania rygorystycznie kontrolowanych badań oraz ich interpretacji w świetle aktualnej wiedzy. Innymi słowy, nauki niczego nie udowadniają ani nie przesądzają. Jak to w swoim czasie trafnie ujął Karl Raimund Popper: uczony, który ośmieliłby się powiedzieć, że coś zostało w nauce przesądzone raz na zawsze – tym samym wypisałby się z jej obrębu.
 




[13] D. P. Schultz, S. E. Schultz, Historia współczesnej psychologii, Kraków 2008, s.34

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...