Wschodni brzeg Niewiaży, jednego z dopływów Niemna. Szetejnie – wioska w powiecie kiejdańskim na Litwie, gdzie w 1911 roku rozpoczęła się przygoda Czesława Miłosza z życiem. Będąc na Litwie, nie sposób ominąć tej ukrytej w lasach wioski, której piękno zastygło niczym owad w bursztynie, klejnocie kraju Znak, 2/2009
U nas zainteresowanie zarówno Szetejniami, jak i samą twórczością Miłosza wśród ludzi młodych nie jest duże. Brak nam przede wszystkim dobrych przekładów jego poezji. Miłosz jednak pamiętany jest jako jedyny pochodzący z Litwy laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury”. Wyjaśnia również, że obecnie Fundacja Miejsc Rodzinnych nie działa już tak sprawnie jak niegdyś, gdy Miłosz jeszcze żył.
Choć jej celem jest nie tylko organizowanie konferencji poświęconych twórczości Miłosza, lecz także współpraca między naukowcami, literatami i studentami z Litwy i krajów sąsiedzkich, ideał ten nie jest realizowany przede wszystkim ze względów finansowych, a samo centrum konferencyjne niszczeje, odchodząc w zapomnienie. Przede wszystkim brak w nim wymiany myśli między Litwinami i Polakami, na której tak bardzo zależało Poecie, a której tłem, ale i materią do dyskusji byłaby bogata twórczość Noblisty. Z żalem myślę, że i to miejsce dotknęła choroba cywilizacyjna – rak niepamięci.
Z Laisvès jedziemy aleją na dworzec, skąd w potokach deszczu ruszamy zatłoczonym autobusem do Kiejdan. Tam ma wyjechać po nas pani Roma, która zajmuje się przyjmowaniem gości w Centrum. Mieszka w jednym z pięciu gospodarstw w Szetejniach i w razie problemów może szybko przyjść z pomocą. Roma zgarnia nas do samochodu, pytając, czy zrobiliśmy zakupy, bo w Szetejniach nie ma sklepu.
Po drodze mijamy okazały kościół, w którym Miłosz miał być ochrzczony, ale według informacji Rūstisa nie ma tu dokumentów świadczących o tym, że to właśnie w tej świątyni odbyło się przyjęcie małego Czesława do wspólnoty Kościoła katolickiego. Jest spokój. Bezludny obszar pól i lasów wydaje się dobrym miejscem dla ruchu wolnej myśli i wyobraźni. Przestrzeń otwierająca się przed nami nie tłamsi, nie dusi, nie krępuje. Jest jak wielkie okno na świat. Może był to jeden z elementów, który wpłynął na kształtowanie się umysłowości Miłosza, poety otwartego nie tylko na różne kraje, ale także na różne sposoby myślenia i przeżywania, twórcy poezji prawdziwie uniwersalnej…
Z każdą chwilą – mimo zmęczenia – czuję potęgującą się radość. Jej uwolnienie następuje, gdy za polami i za lasami otwiera się przed nami skrawek Miłoszowego raju. Jeszcze przed zakrętem do jego rodzinnego dworu chłonę idylliczny krajobraz wsi: koń pasący się na łące, gniazdo bocianów na słupie, wysokie drzewa, zapach ziemi tuż po deszczu wpadający przez okno samochodu. Mam ochotę nic nie mówić, aby kalekim słowem nie skrzywdzić tego miejsca, tylko je chłonąć i cieszyć się nim w ciszy. Przez te kilka dni pobytu czuję w sobie czystą radość zapatrzenia w piękno doliny Niewiaży. Świeżość odczuwania i myślenia.
„Od drogi aleją idzie się w stronę domu. Jak tunel, tak gęste są tutaj lipy”. Sam budynek zachowany jest w przyzwoitym stanie. Na parterze przytulna kuchnia, sala konferencyjna z pianinem, na piętrze, na które wchodzi się po stromych schodach, kilka pokoi gościnnych, wśród nich największy i najważniejszy, w którym podczas swego w Szetejniach pobytu miał odpoczywać Poeta. Pokój z wygodnymi fotelami i ogromnym oknem na zielony krajobraz z drewnianą kapliczką. Słuchamy z telefonu komórkowego Poety czytającego swoje wiersze, które może właśnie tutaj znaczą to, co mają znaczyć…
Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata.
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie.
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało.
Co było niepojęte, będzie pojęte.
(…) zostanie
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta,
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony,
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk
I protestuje, woła, krzyczy.
(Sens)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.