Jezus historyczny – w stronę chrześcijaństwa z ludzką twarzą

Do pewnego stopnia konieczne jest „odreligijnienie” postaci Jezusa, bo wyniesiona zbyt wysoko traci ludzkie kontury, staje się Bogiem na miarę ludzkich wyobrażeń o Bogu, które – z konieczności skrzywione – dodatkowo jeszcze przesłaniają Jego człowieczeństwo. Znak, 5/2009



Wielki kryzys

Chrześcijaństwo ma dziś fundamentalne problemy ze sposobem rozumienia i prezentacji własnego przesłania. Nie powinno to dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę dokonujące się od kilku stuleci gruntowne „przemeblowanie” naszego obrazu świata i człowieka.

Kryzys ten nie musi być jednak destrukcją, może okazać się etapem dojrzewania, choćby uciążliwym i długotrwałym. Zbliża się bowiem czas, kiedy chrześcijaństwo będzie musiało „przepoczwarzyć się” w nową, nieistniejącą jeszcze formę – niczym motyl zmuszone będzie porzucić zupełnie już nieapetyczny kokon starych instytucji.

Jesteśmy u progu takiego paradygmatycznego przełomu. Nauka Jezusa nie będzie mogła być dłużej przekazywana w dotychczasowej formie – instytucji organizującej całość ludzkiego życia, dążącej do regulacji wszystkich zachowań człowieka. Ludzkość wkracza w nowy etap – w dojrzałość. Już w XIX wieku pisał o tym Immanuel Kant. W wieku XX najdobitniej brzmi w tej sprawie głos Dietricha Bonhoeffera.

Współczesna forma chrześcijaństwa poddana została istotnej krytyce w XX-wiecznej humanistyce (psychologia, socjologia, historia i ich pochodne). Siła rażenia tej krytyki jest ogromna, o czym wie każdy, kto zapoznał się choćby z jej zarysem. Wnosić więc trzeba, że prędzej czy później przebudowane zostaną obecne formy instytucjonalnego wyrazu wiary. Nie sposób wytrwać długo w sprzeciwie wobec oczywistości. Choć swego poglądu zapewne nie zmienią pokolenia wychowane w starym paradygmacie.

Chrześcijaństwo pytań

Uszanować własne doświadczenie, uznać je za wiążące, za uprzywilejowane miejsce spotkania – oto nowy paradygmat odradzającej się autentycznej religijności. Ta idea tkwi u podstawy soborowej formuły głoszącej, że prawda przekonuje mocą samej prawdy. Nie tyle więc zewnętrzna norma (dogmat przeżywany jako dyscyplinarne kryterium przynależności do grupy religijnej), ile dążność do osobistego, niezapośredniczonego spojrzenia staje się wyznacznikiem autentycznej wiary.

Przekaz religijny, uwolniony od społecznej funkcji modelowania zachowań ludzi (czym zajmuje się dziś nowoczesne państwo), ma szansę zbliżyć się do doświadczenia człowieka, uszanować je i zaciekawić się nim. Dziś jeszcze trudno sobie wyobrazić Kościół katolicki, który nie kwestionuje przekonań tego, do kogo się zwraca, rezygnuje z pokusy odgórnego determinowania jego widzenia świata.

Jednak nowy człowiek i nowe społeczeństwo postawią nowe wymagania. Nadejdzie czas, kiedy chrześcijaństwo będzie raczej wsłuchaniem się w opowieść ludzi o tym, kim są, jaki jest ich los – i wejściem w dialog – aniżeli dostarczeniem i egzekwowaniem gotowych odpowiedzi. Chrześcijaństwo trwania w ufnym zapytywaniu o człowieka i o Boga – oto nasza przyszłość.

Ta wizja Kościoła rodzi się dzisiaj w umysłach wielu ludzi. Pracowali nad nią wybitni XX-wieczni teologowie. Kiedy ich idee dotrą „pod strzechy”, ujrzymy być może, iż nowy obraz – analogicznie do paradygmatycznych przełomów w naukach przyrodniczych – nie kwestionuje starych fundamentów. Przesuwa jedynie
horyzont.

*****

TADEUSZ BARTOŚ, filozof, teolog, wykładowca Akademii Humanistycznej im. A. Gieysztora.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...