Jutro to teraz, tylko inne teraz

Przez dziesięciolecia tkwiliśmy w zamrażarce komunizmu i nagle spadł na nas z nieba nowy zaawansowany porządek, za którym stały setki lat ewolucji, zastępy specjalistów od ekonomii, psychologii społecznej, marketingu, reklamy itd. Byliśmy równie bezradni wobec nowego porządku jak Komancze, których zamykano w rezerwatach. Znak, 7-8/2009



Szczególna sytuacja zaistniała w Polsce. Kiedyś na własny użytek nazwałem to sobie syndromem Komanczów zamkniętych w rezerwatach popkultury. Przez dziesięciolecia tkwiliśmy w zamrażarce komunizmu i nagle spadł na nas z nieba nowy zaawansowany porządek, za którym stały setki lat ewolucji, zastępy specjalistów od ekonomii, psychologii społecznej, marketingu, reklamy itd. Byliśmy równie bezradni wobec nowego porządku jak Komancze, których zamykano w rezerwatach, strzyżono, poddawano edukacji, indoktrynowano do nowego systemu wartości, choć w tym nowym porządku dla większości z nich nie było właściwie miejsca.

Porównanie jest zasadne, jako że korporacje, reklamodawcy czy producenci wykorzystują najlepszą dostępną wiedzę z dziedziny procesów decyzyjnych oraz emocjonalnych, a jednostkowy umysł odbiorcy danego komunikatu musi się zmierzyć ze zbiorową inteligencją ludzi wynajętych przez finansowe potęgi. I nie ma się co łudzić, ta wiedza jest wykorzystywana przeciwko jednostce. Młody Szwajcar albo młody Brytyjczyk miał nauczycieli czy rodziców, którzy jakoś przygotowali go do życia w takim systemie, naszych dwudziestolatków natomiast wychowywali ludzie, którzy byli równie bezradni jak ich podopieczni.

Co nie oznacza, że młodzi Polacy nie potrafią funkcjonować w „nowym wspaniałym świecie”, bo przecież uczą się języków, podróżują, zdobywają lukratywne i prestiżowe posady. Różnica polega na tym, że znacznie mniej niż ich zachodni rówieśnicy świadomi są mechanizmów, którym podlegają. Klisze generowane przez kapitalistycznych producentów zostały im wpojone w sposób znacznie bardziej bezwzględny, bo nie znali żadnej alternatywy w postaci ruchów kontestujących nowy porządek (ekolodzy, antyglobaliści, alterglobaliści itd.; prądy niekoniecznie wartościowe w każdym swym aspekcie, ale zbawienne jako „dziura” w szczelnie zamkniętym systemie).

Znam nastolatków, którzy mówią: „Tato, nie pójdę do szkoły w butach z Tesco” albo „Masz iPhone’a, jesteś w porządku, nie masz iPhone’a, nie jesteś w porządku”, co wiąże się z powszechnym i bardzo brutalnym ocenianiem ludzi na podstawie ubioru i posiadanych przedmiotów.

Jak już wspomniałem, inne są dziś typy relacji międzyludzkich. Kapitalizm, który panuje w Polsce, ale ma też znaczne wpływy w świecie, jest nakierowany na odseparowaną jednostkę. Zatem wszelkie typy bliższych relacji – rodzinnych, przyjacielskich, miłosnych, które są zasadnicze dla pełnego funkcjonowania człowieka – z perspektywy tego systemu są relacjami niepożądanymi. One mogą umacniać w jakimś sposobie funkcjonowania i pozwalać na rezygnację z pewnych dóbr konsumpcyjnych.

Mówiąc obrazowo – w ośmioosobowej rodzinie używa się jednej pralki, natomiast osiem samotnych osób używa w sumie aż ośmiu pralek! To są zmiany bardzo subtelne, ale zauważam, że relacje międzyludzkie się instrumentalizują. Zależą one w coraz większym stopniu od narzucanej hierarchii wartości, co sprawia, że na drugi plan schodzą nawet kwestie indywidualnych preferencji czy uczuć. Istotniejsze staje się, czy ktoś nosi się i ubiera wedle zalecanych wzorców.

U ludzi pierwotnych symbolem prestiżu i wysokiego statusu społecznego była na przykład skóra wydry, dziś staje się nim marka samochodu, kurtki czy butów. Z drugiej strony na relacje intymne coraz znaczniej wpływa perspektywa kariery zawodowej. Kiedy rozmawiam ze studentami o ich relacjach partnerskich, przyjacielskich i erotycznych, to nierzadko słyszę frazę w rodzaju: „Nie będę się z nim/nią wiązać, bo on/ona dostanie pracę w Brukseli, a ja w Nowym Jorku i przestaniemy się widywać”.

Istnieje zatem nacisk na to, by być niezależną jednostką (dyspozycyjną wobec wyzwań zawodowych), która odnosi sukces, jest dobrym konsumentem itd. Mam jednak wrażenie, że tego rodzaju tendencje nabierają raczej siły w Polsce, a nie w świecie. I wynikają poniekąd z naszej niezawinionej bezradności.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...