Pesymizm, pustka po 1918 roku i wyrugowanie religii z wielu obszarów światowej filozofii dały carte blanche nowemu typowi Mesjasza o niepohamowanym apetycie do panowania nad całą ludzkością. Nic dziwnego, że świat nie musiał długo czekać, by z zaproszenia skorzystali gangsterzy polityczni: Hitler i Lenin. Znak, 9/2009
Ewangelia przemocy
Życie kulturalne w Europie znalazło się pod wpływem nastrojów powojennych, kwestionujących tradycyjne wartości. Sprzężenie kultury i polityki objawiło się „kryzysem demokracji międzywojennej, będącej kryzysem wartości” (Moritz Bonn). Wprawdzie równoległym strumieniem płynęły myśli Henri’ego Bergsona i Jacques’a Maritaina, modernizujących filozoficzną i społeczną naukę Kościoła, Martina Bubera, umiędzynarodawiającego debatę religijną, Karla Bartha, próbującego odbudować fundamenty protestantyzmu czy szkoły frankfurckiej (Theodor Adorno, Max Horkheimer).
To jednak pesymizm, pustka po 1918 roku i wyrugowanie religii z wielu obszarów światowej filozofii dały carte blanche nowemu typowi Mesjasza o niepohamowanym apetycie do panowania nad całą ludzkością. Nic dziwnego, że świat nie musiał długo czekać, by z zaproszenia skorzystali gangsterzy polityczni: Hitler i Lenin. Obydwaj reprezentowali europejskich pariasów 1918 roku: Niemcy i Rosję. Objęcie przez bolszewików władzy w Rosji pod przewodnictwem charyzmatycznego prawnika Lenina rozpoczęło pochód komunizmu przez stulecie. Natomiast pokonanie Niemiec i narzucenie im upokarzających warunków kapitulacji w roku 1918 nakręciło koniunkturę dla Hitlera, który kilka lat później porwał naród do rewizji postanowień traktatu wersalskiego.
„11 listopada 1918 roku stałem się politykiem”, mówił o sobie dotychczasowy kopista pocztówek. Wszystko przez to, że zwycięscy alianci zamiast ustanowić sprawiedliwy porządek, dali się w Wersalu ponieść małostkowemu nacjonalizmowi, przemocą upokarzając Niemcy przez okrojenie ich terytorium i obarczenie wyłączną winą za wybuch wojny. Brytyjski oficer Archibald Wavell z sarkazmem komentował wersalskie postanowienia: „Po długiej wojnie, kończącej wszystkie dotychczasowe wojny, wymoszczono w Paryżu pokój wykańczający wszystkie dotychczasowe układy pokojowe”. Upokorzone Niemcy głośno dyszały zemstą. Austrii odebrano wszystkie dawne posiadłości, co spowodowało, że jedna trzecia ludności kraju znalazła się w głodującym Wiedniu. Traktat wersalski zabronił Austrii unii z Niemcami, stwarzając jeszcze większą pokusę dla Anschlussu.
Hitler i Stalin pchnęli Europę ku jeszcze większej przepaści, niż uczyniła to la belle epoque w latach 1914–1918. W miejsce wierzeń religijnych wprowadzili totalitarną ideologię świecką i oblekli w nią niemieckie i rosyjskie nacjonalizmy. Obydwaj odurzeni narkotykiem władzy („jeśli raz zdobędziemy władzę, nie oddamy jej nigdy, chyba że jako trupy” – Joseph Goebbels), owładnięci obsesją przemocy o niespotykanym dotychczas napięciu, poczęli gwałtem stwarzać despotyczne utopie, nim w końcu, w 1941 roku, sami skoczyli sobie do gardła.
Wodą na młyn dla Hitlera i Stalina była banalizacja przemocy – najważniejsze dziedzictwo I wojny. Przemoc w rożnych formach wtargnęła nie tylko do międzywojennej polityki, ale i do świata symboli czy życia codziennego, przyczyniając się do powolnego wymierania dziewiętnastowiecznych konwenansów i przeobrażając w niespotykanym tempie dotychczasowy porządek społeczny. Mechanizacja wojny, której symbolem stały się karabiny maszynowe i czołgi, wycisnęła piętno na psychice, wpływając na morale całej generacji. Na giełdzie europejskich wartości życie ludzkie mocno potaniało: wszak miliony istnień na cztery lata zostały wysłane na śmierć do okopów, które podchodziły wodą, były pełne szczurów i pcheł, cuchnęły rozkładającymi się zwłokami ludzi i koni. Każdego dnia na wszystkich frontach I wojny traciło życie 6 tysięcy żołnierzy.
Ale przemoc nie skończyła się wraz z wojną. Lata 1918 i 1919 przyniosły Europie falę przewrotów i wojen domowych. Oprócz Lenina i Hitlera zaludnili ją despoci mniejszego kalibru, zanurzający się w niedemokratycznych oparach: Benito Mussolini (Italia), gen. Francesco Franco (Hiszpania), Antonio Salazar (Portugalia), admirał Mikloś Horthy (Węgry), marszałek Ion Antonescu (Rumunia) czy Jozef Piłsudski. Dramatycznie cierpiał na tym prestiż państwa. Wzrosła liczba zamachów politycznych. W jednym z nich zginął polski prezydent Gabriel Narutowicz. Wprawdzie i w przeszłości w Krakowie czy Warszawie knuto spiski na życie koronowanych głow, ale ostatnim władcą polskim, który zginął w zamachu, był w XIII wieku Leszek Biały.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.