Uświęcenie jest działaniem Ducha Świętego w człowieku, konsekwencją nawrócenia, dziełem oczyszczania duszy. Rozpoczyna się, gdy człowiek zaczyna wierzyć. W miarę wzrostu wiary rozwija się proces uświęcenia. Chrześcijańska doskonałość jest dziełem Bożym, ale nie może odbywać się bez ludzkiego udziału. Znak, 1/2010
Jak zatem świętych przedstawiamy?
Sporo się ostatnio mówi o tym, że ukazywanie wciąż nowych wzorców świętości wymaga nowego języka. Tradycyjna literatura hagiograficzna budzi sceptycyzm. W dawnym opisie święty pozbawiony był wad, a nawet słabostek, wyrastał na model nadludzkiej moralnej doskonałości. Nie grzeszył, a wszystkie cnoty posiadał w stopniu najwyższym, i to wedle obowiązujących kanonów. I tak, średniowieczny święty musiał odznaczać się wyniszczającą ascezą, radykalną odpornością na pokusy, darem uzdrawiania, widzenia przyszłości, czynienia cudów.
Przez wieki hagiografia, która z reguły nie szukała szczególnych cech osobniczych, gdyż w wyróżnianiu się indywidualnością upatrywano braku pokory, dopasowywała świętego do obowiązującego modelu świętości, a na zasadzie sprzężenia zwrotnego zarazem go tworzyła. Charakter indywidualny rozmywał się we wzorcu typowym. Najczęściej święty był „jak inni” święci danego typu. W sferze wizualnej mówi nam o tym dawna sztuka sakralna. Ileż w starych świątyniach obrazów świętych osób, namalowanych zgodnie z obowiązującymi ideałami piękna i duchowości, a więc z reguły w ekstazach, w momencie wizji i objawień, mistycznych zaślubin. Dopiero w dzisiejszych czasach pojawiają się podobizny świętych w „życiowym kontekście”, obok drugiego człowieka (bł. Jan Beyzym, św. Brat Albert, św. Maksymilian Kolbe itp.).
Z nostalgią za idealizowaniem świętych spotkałam się osobiście. W zacnym krakowskim gronie opowieścią biograficzną miałam uczcić jedną z nie tak dawno błogosławionych zakonnic. Nie zgodziłam się na powielanie pobożnych laurek. Jedną czy dwie słuchaczki (z najwyższymi tytułami naukowymi) wręcz zgorszyłam tezą, że niepotrzebna nam dziś wizja bezgrzeszności świętego. Przywiązanie do obrazu „bez zmarszczek” ma długą tradycję. Zwolennicy tego podejścia wymazali fajkę ze zdjęcia Piera Giorgia Frassatiego na tle Alp, którą trzymał w ustach. Ciągle jeszcze istnieje przyzwolenie na daleko idącą cenzurę, a może nawet jej oczekiwanie.
Problemy z doskonałością
Dyskusja na ten temat toczy się od wieków. Antagonizowała katolików i protestantów. Jak ma się świętość do doskonałości moralnej? Myśl metodystycznego teologa Johna Wesleya uznaje się dziś za pomost łączący chrześcijaństwo ewangeliczne z jego tezą o darmowości zbawienia z katolicyzmem kładącym nacisk na osobistą drogę uświęcenia. Przyjrzyjmy się temu ekumenicznemu wątkowi. Rozumowanie Wesleya koncentrowało się wokół trudności w zdefiniowaniu doskonałości, która w przypadku człowieka musi być niedoskonała. Niełatwo było wyrazić przekonanie, że przez wiarę człowiek może otrzymać nierozerwalną osobistą relację z Chrystusem i być wypełnionym Jego doskonałą miłością. Wesley uznawał, że człowiek może być doskonały tylko w kontekście życia w nierozerwalnej, świadomej relacji z Chrystusem. Doskonałość to całkowite dostosowanie się człowieka do woli Bożej.
Uświęcenie jest działaniem Ducha Świętego w człowieku, konsekwencją nawrócenia, dziełem oczyszczania duszy. Rozpoczyna się, gdy człowiek zaczyna wierzyć. W miarę wzrostu wiary rozwija się proces uświęcenia. Chrześcijańska doskonałość jest dziełem Bożym, ale nie może odbywać się bez ludzkiego udziału. Takie rozumienie uświęcenia zrodziło pytanie o zależność działań Boga i człowieka w procesie uświęcenia: „Człowiek, w którym zrodziła się wiara, nie powie inaczej jak:
[1] J. Wesley, Poucz mnie o tym, czego nie wiem. Zbiór kazań, Warszawa 2001.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.