Telewizja nie dokona naszej ewangelizacji osobistej, indywidualnej. My jednak możemy ewangelizować szeroko pojętą sferę kultury, nasycając ja pierwiastkami chrześcijańskimi. Zeszyty Karmelitańskie, 4/2006
Ktoś zauważył, że dla Kościoła optymalny jest stan lekkiego, umiarkowanego prześladowania. A dzisiaj to nie jest kwestia prześladowania, tylko raczej kuszenia…
Zbigniew Herbert pisał w wierszu Potęga smaku: „gdyby nas piękniej kuszono... Gdyby to kuszenie przez komunizm nie było takie siermiężne, takie prostackie, te pojęcia jak cepy, to kto wie...”. Teraz kuszenie jest rzeczywiście bardziej wyrafinowane, wysublimowane, nie stoi za nim prymitywna przemoc. Być może to rzeczywiście kwestia rodzaju pokus. Inny diabeł w innym departamencie piekła odpowiada za inny odcinek.
Jak wykorzystać media do nienachalnej, ale skutecznej ewangelizacji?
Są różne modele... Przy okazji tego pytania pojawia się także problem obecności chrześcijan w mediach niechrześcijańskich. Przyglądałem się różnym modelom. Zwróciłem uwagę na brazylijski. W Brazylii są trzy ogólnokrajowe stacje telewizyjne, całkowicie ewangelizacyjne. Jedna z nich nazywa się Cansa Nova („Śpiewajmy na nowo”), a jej nazwa nawiązuje do Psalmu 40, o nowej pieśni dla Pana. Jak ta telewizja powstała? Było 20 osób i ksiądz, którzy się modlili. W pewnym momencie rozeznali, że terenem ich misji ewangelizacyjnej powinny być media, chociaż nikt z nich z mediami nie miał wcześniej do czynienia. Weszli w jedna lokalna rozgłośnię, potem w druga, trzecia, i z czasem powstał koncern medialny, który w skali masowej stanowi alternatywę dla popkulturowej propozycji demoliberalnej. Maja ogólnobrazylijska stacje telewizyjna, siec lokalnych stacji radiowych, firmę fonograficzną, która tworzy płyty z muzyką chrześcijańską, agencję artystyczną, która organizuje koncerty ewangelizacyjne. Jest to wiec wielki holding ewangelizacyjny. Ale co jest ważne – u podstaw nie stał biznes plan, tylko Boży zamysł. Taka była metoda budowania tego przedsięwzięcia. Zaprosiliśmy do Polski jednego z twórców tego typu stacji telewizyjnej, jezuitę, ojca Eduardo Dogherty, żeby zrobił dla nas warsztaty medialne, pokazał, jak się robi taka telewizje od fundamentów. Sam zaczynał w jakimś garażu, który wybudował; sam cegły woził w taczce. Założył stacje o nazwie „Telewizja XXI wieku”, która niesie rzeczywiście przekaz czysto ewangelizacyjny. Można powiedzieć, że ta telewizja w brazylijskim Kościele pełni funkcje trochę analogiczna do systemu nerwowego w organizmie człowieka, czyli przekazuje informacje wewnątrz organizmu. Wiele osób jest rozproszonych po kraju, robią dobre rzeczy, a o sobie nie wiedza. Dzięki mediom dowiadują się o sobie, uświadamiają sobie wszyscy, jaki jest potencjał ludzi dobrej woli.
Niektórzy chcą działać, a nie wiedza jak. I nagle w tej telewizji jest im objawiona jakaś metoda, na przykład hospicja. Stworzenie hospicyjnego ruchu parafialnego kosztuje naprawdę grosze, bo wszystko opiera się na towarzyszącej obecności drugiej osoby, czyli tak naprawdę na wolnym czasie. Wiele jest osób, które chciałyby pomagać, a nie wiedza jak.