Pedagogia miłości jako antytezy egoizmu to przede wszystkim ukazanie człowieka jako kogoś, kto spełnia się w darze. Miłość, która stanowi dynamikę tego daru, jest miłością „aby drugiemu było dobrze”. Zeszyty Karmelitańskie, 2/2007
Przywołuję ten (zapewne banalny) przykład filmowy, gdyż odsłania on w jakimś stopniu to, co przekracza film i jest życiem.
Bywa najpierw tak, że w praktyce, niezależnie od głoszonych często zdań, haseł, doktryn, kwestionujemy to, że Bóg nas prawdziwie, rzeczywiście kocha. Stawiamy się w sytuacji, w której wmawiamy sobie z pewnym rodzajem samozaparcia – „nikt mnie nie kocha, nikt o mnie nie pamięta, nikt o mnie nie myśli”. Można powiedzieć – to kwestia zapomnienia o słowach Izajasza, który przekonująco pisał, że gdyby nawet matka zapomniała o swoim niemowlęciu, Bóg o nas nie zapomni. Ale to zapomnienie jest czymś więcej niż tylko kwestią redukcji pamięci. Jest fundamentalną nieprawdą, przekreślającą właściwe relacje Boga do człowieka. Od zachwiania takich relacji, od zaprzeczenia niezgłębionej miłości Boga do człowieka zaczął się dramat Adama w raju. Grzech zaczął się konstytuować w ludzkim życiu wtedy, gdy cała wielkość Bożej miłości została zminimalizowana i strywializowana („owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy”), natomiast zekstremalizowany został Boży nakaz, który był wyłącznie potwierdzeniem realnego statusu człowieka, tego, że nie jest on panem absolutnym wszystkiego. W ustach człowieka, może raczej w interpretacji człowieka, stał się on najważniejszy i najistotniejszy – według niego Bóg zabronił nie tylko jeść, ale i dotykać owoców z drzewa, które jest w środku ogrodu. Stał się bezwzględnym zakazem wobec centralnie położonego, a więc szczególnie ważnego drzewa…
Zaprzeczenie prawdy o Bogu i Jego miłości jest zapoczątkowaniem destrukcji właściwej relacji miłości, jest zamianą miłości na egoizm. Grzechem głównym tej postaci egoizmu jest zakłamanie prawdy o Bogu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.