Żyjemy w świecie reklam. Reklama stała się właściwie naszą rzeczywistością. Czy jest rzeczywistością kłamstwa? Czy jest niemoralna? A może istnieje możliwość wykorzystania jej do ewangelizacji? RUaH, 33/2005
Różni nas jednak od marketingu świeckiego to, że "pracownicy" ewangelizacji nie mogą zmienić "reklamowanej firmy" tak po prostu. Ich życie powinno być takie, jak pokazują na reklamie. Wiem na przykład, że do zespołu ewangelizacyjnego Mocni w Duchu z Łodzi nie można się tak po prostu dołączyć. Od osób, które chcą razem posługiwać wymaga się pewnej dojrzałości w wierze, zakochania w Jezusie i poddania się formacji duchowej przez rekolekcje ignacjańskie. Niektórzy za pracę w zespole otrzymują normalną pensję, ponieważ niezbędne dla funkcjonowania zespołu jest, aby byli w nim na pełny etat. Zespół jednak nigdy nie zatrudnił "nowego pracownika". Zawsze było tak, że decyzja o zatrudnieniu była podejmowana w sytuacji, gdy ktoś potrzebny był w tym rodzaju ewangelizacji, w takim wymiarze czasu, że nie miał możliwości podjęcia inne pracy zarobkowej. Pokazuję przez to, że ewangelizator nigdy nie głosi, aby zarobić. Jednak jeśli zaangażowany jest w ewangelizację bez reszty, normalne jest, że ona go również utrzymuje. Dotyczy to zarówno duchownych, jak i świeckich.
Myślę, że chrześcijanie muszą dbać o to, aby "reklama" Ewangelii mówiła prawdę, nawet kosztem skuteczności. Dlatego np. wykluczona jest reklama porównawcza, bo jej zastosowanie w przypadku Ewangelii byłoby sprzeczne z Ewangelią. Prawda może być reklamowana, ale należy dokładać niezwykłej troski, aby robiła to w sposób prawdziwy. Inaczej byłoby to sprzeczne z jej przesłaniem i z góry skazane na niepowodzenie.
We współczesnej reklamie liczy się efekt, czasem stosuje się metody, które ograniczają wolność człowieka. Jest dla mnie jasne, że tymi przesłankami nie może kierować się ewangelizator. Bo choć może się okazać, że odniósł sukces, to będzie to tylko jego sukces, a nie sukces Jezusa. Jezus mówi, że "Prawda was wyzwoli", a zatem zakochany w każdym słowie Jezusa będzie się tymi wskazówkami kierował.
Co można reklamować? Czy tylko wytwory kultury i sztuki? A może postawy moralne? Elementy tradycji i obrzędowości religijnej (np. święta)?
Uważam, że wszystko, co wymieniłaś można reklamować. Jeśli ktoś się podaje za chrześcijanina, a nie chodzi do kościoła, to myślę, że Kościół ma nie tylko prawo, ale i obowiązek przypomnieć takiej osobie o świętach, spowiedzi itd. Może to zrobić w różny sposób np. przez ministranta, który zapuka do drzwi i zapyta się: "Czy Państwo przyjmują księdza po kolędzie?" Albo przez list wysłany do domu. A może też przez dużą reklamę przed kościołem.
Czego powinni się wystrzegać, o czym pamiętać chrześcijanie konstruując działania marketingowe i same reklamy?
Myślę, że musimy dbać o to, aby tworzący reklamy sami byli już zewangelizowani. Poza tym głoszona przez Jezusa Dobra Nowina zawsze zostawiała dużo miejsca na wolność. Ten kierunek muszą mieć też wszystkie propozycje Kościoła z ewangelizacją na czele. Przyjęcie wiary nie jest dziełem manipulacji, ale dziełem Ducha Świętego. Jeśli będziemy się bawić w Ducha Świętego, to marnie skończymy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.