Boże, goryczy pełna wszelkich łask

Przekonałem się, że autentyczna modlitwa wymaga, bym wszedł w nią cały, nie tylko swoim rozumem, ale też wolą i emocjami. Bez rozumu nie jesteśmy w stanie nazwać swojego doświadczenia emocjonalnego, bez woli jesteśmy niestali, a bez emocji nie możemy budować relacji z Bogiem. List, 9/2007




Jeśli przyjrzymy się modlitwom mistyków, zobaczymy, że są one pełne uczuć. Św. Józef z Kupertynu, kapucyn, miewał ekstazy, podczas których nie tylko lewitował, ale i wydawał okrzyki. Sfera emocjonalna funkcjonuje w doświadczeniu mistycznym, ale jest podporządkowana Bogu i spotkaniu z Nim.

Czy tego chcemy, czy nie, uczucia i tak są obecne w naszej modlitwie. Należałoby się zatem zastanowić, jaka jest rola naszej emocjonalności w rozmowie z Panem Bogiem. To, czy będzie ona przeszkodą, czy pomocą, zależy wyłącznie od nas.


Dzisiaj nie chcę z Tobą rozmawiać


Po pierwsze, należy nazwać swoje uczucia; pozwala to nabrać do nich dystansu. Po drugie, należy je uzewnętrznić. Najlepszą okazją do tego jest modlitwa, bo w niej mamy gwarancję ich akceptacji przez kochającego Boga. Bardzo ważne, by nie oszukiwać Pana Boga i siebie co do swoich stanów emocjonalnych. Można powiedzieć: „Przepraszam Cię, Panie Jezu, że w tym momencie jestem znużony, ale chcę trwać mimo wszystko", albo: „Dzisiaj nie chcę z Tobą rozmawiać, ale mimo wszystko jestem tu, wobec Ciebie". Jest to już nawiązanie kontaktu z Panem Bogiem. Modlitwa, która nie jest szczerym wyznawaniem siebie, nie jest autentyczna.

Dlaczego dobrą modlitwą ma być ta, w której rozważam tajemnicę Trójcy Świętej, a złą - ta, w której walczę z irytacją wobec jednego ze współbraci? Może być na odwrót. Rozmyślanie o Trójcy Świętej może okazać się jałowe, jeśli nie będzie się wiązać z moim życiem. Tymczasem rozmyślając o relacji ze współbratem, mogę zrozumieć tę między Trzema Osobami. Do autentycznego doświadczenia Trójcy Świętej dochodzę nie przez ascetyczne oderwanie się od codzienności, ale przez zmierzenie się - również podczas modlitwy, stojąc wobec Pana - z trudnościami związanymi z braterską jednością.


Rozproszenia


Kiedy zaczynam się modlić, natychmiast przypominają mi się sprawy, ludzie, rzeczy, coś do załatwienia, nieukończony tekst, przerwana rozmowa... Słysząc przejeżdżający za oknem tramwaj, przypominam sobie, że nie zrobiłem jeszcze zakupów na jutrzejszy obiad...

To rozproszenia. One również mają w sobie ładunek emocjonalny. Mogę się do nich przywiązać, mogę próbować się od nich uwolnić, ale mogę też uczynić z nich element mojej modlitwy. To przecież moje emocje, moje pragnienia, moje lęki! Czym będzie moja modlitwa, jeśli spróbuję je od siebie odpędzić? Szklarnią, w której jest ciepło, miło i przyjemnie, formą ucieczki od rzeczywistości, w której żyję. Albo pokojem, w którym układam domek z kart. Pięknie mi idzie, dopóki ktoś nie otworzy okna i nie zrobi się przeciąg.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...