Osoba owładnięta przez demony z pozytywnego bieguna nie będzie przygotowana do konfrontacji z negatywną rzeczywistością, ze złodziejem, bandytą czy chamem. Nie potrafi docenić siły zła i ponosi tego koszty. Nie umie też właściwie ocenić autentycznego dobra, bo nie zdaje sobie sprawy z jego wagi. List, 9/2008
Demoniczne działanie wzorców i wiedzy zawartej w archetypach ujawnia się wtedy, kiedy odczytujemy je jednostronnie. Dlatego też prawdziwy mistyk czy asceta, jak pokazuje przykład Ojców Pustyni, jest odporny zarówno na kompleksy negatywne, jak i pozytywne. Potrafi oprzeć się pokusie rozpaczy, kiedy demon wmawia mu, że jest słaby i nie podoła próbie. Nie daje się też oczarować kuszącym propozycjom: „Zobacz, jaki świat jest wspaniały; wstawaj, idziemy się zabawić, co będziesz siedział w tej dziurze", albo: „Jesteś doskonały, poznałeś wielką Tajemnicę. Już osiągnąłeś świętość". Doświadczony mnich nie słucha podszeptów żadnej ze stron. Wie, co mu grozi, gdy ulegnie pokusie demona przebranego w czarną suknię albo anielską słodycz. Demon potrafi zniszczyć najpiękniejsze cechy i podmiotowość nawet pozornie silnego człowieka, o czym świadczy choćby przykład króla Salomona czy Fausta Goethego. Opętany rezygnuje ze swej duszy i przestaje być panem swojego losu. Scenariusz życia piszą mu nieświadome lęki, obawy i pragnienia.
Czy każdy z nas musi zmierzyć się z jakimś demonem?
Jednostronne wychowanie, czy też próba życia zgodnie z niedościgłymi ideałami, abstrakcyjnymi wzorcami zwiększa ryzyko spotkania z nimi. To prawdopodobieństwo wzrasta, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że oprócz kompleksów wrodzonych - jak wspomniałem - są jeszcze „nabyte"; ślady naszej indywidualnej historii.
Czyli takie nasze osobiste demony?
Inaczej mówiąc, nasz własny cień. Są w nim ukryte kompleksy, które powstały w wyniku odszczepienia fragmentu świadomości, to wyparte do podświadomości nasze zranienia i lęki. Psychologowie głębi wymieniają tu często kompleksy winy, władzy, pochodzenia, narodowości, ale mówią też o tych, które są charakterystyczne dla postaci znanych z mitologii, literatury czy historii, np. kompleksie Syzyfa, Ikara, Amazonki, Don Juana, Mojżesza.
Dlaczego jedni je mają a inni nie?
O tym, czy demony trzymają się od nas na bezpieczną odległość, decydują dwa podstawowe czynniki: bezwarunkowa miłość i akceptacja. Jeżeli dziecko jest kochane i czuje się bezpiecznie, to uodparnia się na krytyczne uwagi, zranienia i zaczepki. Może czuć się dotknięte, ale po jakimś czasie emocje w nim opadną i zapomni o przykrym zdarzeniu. Dziecko lekceważone, odrzucane, niekochane zazwyczaj tej odporności nie ma. Wystarczy banalna uwaga np. na temat urody, aby emocjonalny zapis zdarzenia wdrukował się w psychikę. W psychologii jungowskiej i psychologii kultury nazywamy to inicjacją negatywną. Uraz trafia na podatny grunt i zaczyna wzrastać. Wyobraźmy sobie następującą sytuację: rodzina siedzi przy obiedzie, jest miła atmosfera, nagle od stołu wstaje dziewczyna i ucieka do swojego pokoju, bo ktoś powiedział: „Jaką piękną modelkę widziałem wczoraj w TV". Dla niej to nie była nic nieznacząca informacja, ale oskarżenie: „Inne kobiety są piękne, nie to, co ty i te twoje nieszczęsne uszy i krzywy kręgosłup". Każde kolejne negatywne doświadczenie będzie potwierdzać jej obawy i lęki, wzmacniać poczucie emocjonalnego odrzucenia. Dziewczyna zacznie unikać wspólnych posiłków, przyjaciół, żeby nie przywoływać negatywnych emocji. Broniąc się przed nimi, wyrzuci uraz ze świadomości. Ale wówczas jej kompleks zacznie działać jak demon - autonomiczna, niezależna od niej siła. Pojawią się wybuchy emocji, nerwicowe lęki, pretensje do innych i poczucie winy, których przyczyny nie będzie znała. W końcu może przyjść depresja - opętanie negatywnymi obrazami nagromadzonym przez lata w nieświadomości. Taka osoba traci sens życia, walczy ze sobą, zastanawia się czy popełnić samobójstwo, czy nie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.