Najczęściej uważa się, że jest to pobożność ludu, czyli mieszkańców wsi, ewentualnie małych miasteczek. Wydaje mi się jednak, że taka definicja byłaby zbyt dużym uproszczeniem. W pobożności ludowej odnaleźć może się bowiem zarówno staruszka z małej wioski, jak i profesor z uniwersytetu. List, 6/2009
Łaska buduje na naturze. Wszystko, co od Boga otrzymujemy, jest związane z prawami natury, choć przekracza je nieraz, zaskakując nas. Od 1990 r. prowadzę podczas Święta Miłosierdzia w Łagiewnikach komentarz. W tym roku, choć słyszałem już niejedno świadectwo, zaskoczyła mnie i wzruszyła opowieść pewnego mężczyzny z Włoch.
Stwierdzono u niego nowotwór z przerzutami w całym organizmie. W dniu zaplanowanej operacji lekarze poddali tego mężczyznę ostatnim badaniom. Tuż przed wjazdem do sali operacyjnej zrobiono mu badanie tomograficzne. Okazało się wówczas, że znikły wszystkie ogniska nowotworu. Porównano zdjęcia wcześniejszych badań z zapisem na ekranie i okazało się, że rzeczywiście nie ma żadnych zmian chorobowych. Ten człowiek, kiedy modlił się w nocy, ujrzał postać Jezusa.
Kiedy później opowiedział swoje widzenie kapelanowi, ten stwierdził, że wizerunek Chrystusa, który zobaczył ów mężczyzna, jest bardzo podobny do obrazu Jezusa Miłosiernego w Łagiewnikach. Opowiedział mu więc o Faustynie i jej objawieniach. Teraz ten mężczyzna przyjechał do Krakowa podziękować za swoje uzdrowienie. Lekarz skomentuje to, co się wydarzyło w szpitalu: „nie wiadomo co to jest, nie wiemy dlaczego tak się stało", ale ktoś inny powie, że to po prostu cud i nie będzie wnikał „co i jak, i dlaczego". To też jest postawa związana z pobożnością ludową- prosta wiara, która nie czyni przeszkód łasce, dopuszcza zaistnienie Bożego działania.
Pobożność ludowa buduje na tym, co głosi Kościół, na liturgii, na sakramentach, a czy może wpływać na Kościół i jego nauczanie?
Teologia mówi o czymś takim jak sensus fidei, zmysł wiary. Nabożeństwo do Jezusa Miłosiernego jest przykładem wpływu pobożności na oficjalną naukę Kościoła. Prawda o tym, że Bóg jest miłosierdziem, jest oczywiście znana i w ciągu wieków była opisywana w traktach teologicznych, ale na początku XX w. siostra Faustyna otrzymała od Jezusa polecenie, żeby tę prawdę światu przypomnieć. Dzięki pobożności ludowej to orędzie Jezusa powędrowało w świat.
Kiedy Faustyna zmarła, do Łagiewnik zaczęli przybywać ludzie, by się modlić. Zabierali z tego miejsce pierwsze obrazki z Jezusem Miłosiernym i z Koronką do Bożego Miłosierdzia i zanosili je do swoich rodzin, znajomych. Teraz te formy pobożności wciąż się rozwijają obok, a jednocześnie w łączności, z Eucharystią. Te formy wpłynęły na nauczanie Jana Pawła II w encyklice Dives in misericordia i na jego akt zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu w 2002 r.
Papież, który był bardzo wrażliwy na ten rodzaj pobożności, i jako chłopiec, i jako ksiądz, i jako biskup, miał odwagę uczynić tę formę pobożności ludowej częścią liturgii Kościoła, ustanawiając święto Bożego Miłosierdzia w pierwszą niedzielę po Wielkanocy.
A może pobożność ludowa jest nierozerwalnie związana z wiarą Kościoła, że to nie tylko jeden z rodzajów pobożności, ale jakaś integralna część naszego religijnego doświadczenia?
Jak najbardziej. Kiedy na początku naszej rozmowy mówiłem, że pobożność ludowa charakteryzuje się prostymi formami wyrażania wiary, to nie mówiłem, że jest to tylko jedna z form religijności do wyboru, ale że dzięki tej prostocie jest ona dostępna dla każdego człowieka - teologa, intelektualisty, lekarza.
Pobożność ludowa nie jest jedną z form pobożności, jak np. pobożność mieszkańców Filipin, Włoch czy Korei, zależną od czyjejś mentalności, tradycji jakiegoś kraju czyjego historii. Jest pewien sposób wyrażania wiary związany z bardzo prostym doświadczeniem obecności, bliskości, świętości Boga.
Rozmawiali - Beata Kolek i Sławomir Rusin
*****
ks. prof. PAT dr hab. Jan Machniak, teolog, kierownik Katedry Teologii Duchowości PAT w
Krakowie
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.