„Sprawa Galileusza" to jedna z bardziej wstydliwych kart w historii Kościoła i niewątpliwie jedna z najbardziej kosztownych pomyłek, mających przez długie stulecia katastrofalny wpływ na relacje między nauką a wiarą. List, 7-8/2009
Przez nieobeznanych z niuansami astronomii filozofów czy teologów mógł być traktowany najwyżej jako konkurencyjna względem Ptolemeuszowej hipoteza, czyli matematyczne narzędzie niemówiące nic o rzeczywistości, ponieważ jawnie sprzeczne z całą ówczesną wiedzą o świecie. Ustalone przez wielkiego Pizańczyka fakty spowodowały jednak, że teoria heliocentryczna zaczęła zyskiwać zwolenników, a także znaczny rozgłos, do czego zresztą Galileusz - sam zdeklarowany kopernikanin - walnie się przyczynił. Jasne się stało, że nowa wizja świata stanowi konkurencję nie tyle dla Ptolemeusza, co dla samego Arystotelesa.
Propozycja, która odbierała Ziemi centralne miejsce w kosmosie, spotkała się jednak z bardzo silnym oporem nawet wśród astronomów. Znano bowiem model kosmosu, który pozwalał wyjaśnić zjawisko faz Wenus przy jednoczesnym utrzymaniu założenia geocentryzmu. Była to teoria Tycho Brahe, wedle której centralnie położoną, choć wirującą Ziemię obiegają Słońce i Księżyc, a inne „błądzące" ciała niebieskie krążą wokół Słońca. Była to idea kompromisowa, której sam Galileusz nigdy nie brał poważnie.
problemy teologiczne
To nie zwolennicy teorii Tycho Brahego okazali się jednak największym utrapieniem Pizańczyka, lecz filozofowie, a przede wszystkim teologowie i kaznodzieje, którzy oskarżyli go o szerzenie herezji. Ubocznym skutkiem „chrystianizacji" filozofii Arystotelesa, która dokonała się w XIII w. przede wszystkim za sprawą św. Tomasza z Akwinu, była „arystotelizacja" katolickiej teologii. Kwalifikatorzy Świętego Oficjum oceniający tezy Kopernika stwierdzali najpierw ich absurdalność z punktu widzenia obowiązującej doktryny filozoficznej, a następnie ich heretyckość.
Wkrótce po dokonaniu swoich najważniejszych odkryć astronomicznych, Galileusz, sprowokowany atakami ze strony teologów, podjął się próby pogodzenia nowego modelu kosmosu, który uważał za niewątpliwie prawdziwy, z nauką Kościoła i Biblią. Przedstawiany mu zarzut herezji
polegał bowiem na rzekomej niezgodności heliocentryzmu z Pismem Świętym, przede wszystkim z opowieścią o cudzie Jozuego, który polegał na wstrzymaniu ruchu Słońca.
Pizańczyk starał się wykazywać niedorzeczność tego rodzaju hermeneutyki dowodząc, że dosłowne odczytanie opisu cudu zatrzymania Słońca obala również mechanikę nieba Arystotelesa: Jozue, aby wydłużyć dzień, musiałby unieruchomić sferę gwiazd stałych odpowiedzialną za cykl dobowy, a nie sferę Słońca, która poruszała się względem niej w bardzo powolnym cyklu rocznym, w dodatku w przeciwnym kierunku.
Idea hermeneutyki biblijnej, którą wypracował Galileusz w tzw. listach kopernikańskich, zakładała, że między naukowo badaną prawdą o świecie a prawdą Pisma Świętego nie może być sprzeczności, ponieważ obie mają swoje źródło w Bogu. Sytuacja, gdy pozornie mamy do czynienia z taką sprzecznością, oznacza, że problematyczny fragment Biblii ma sens symboliczny, a nie dosłowny. Innymi słowy, w dziedzinie prawd o świecie empirycznym autorytet nauki jest w pełni autonomiczny, a odczytanie Pisma należy dostosować do stanu wiedzy, którą uzyskujemy na drodze badań i rozumowania.
potępienia
Propozycja hermeneutyczna Galileusza, której celem było zażegnanie sporu między nowoczesną nauką a teologią, przyniosła odwrotne skutki. Teologiczni oponenci argumentowali, że oto matematyk, a więc profan, na własną rękę i bez upoważnienia autorytetu nauczycielskiego Kościoła stara się interpretować Biblię. Tego rodzaju zarzut nie mógł zostać zignorowany przez papieża i Święte Oficjum, stawiał bowiem Pizańczyka - wbrew jego intencjom - w jednym szeregu z protestantami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.