Kobieta ma mieć swoje życie

Matka musi dokonać wyboru. Albo postawi na więź biologiczną i emocjonalną, starając się za wszelką cenę przywiązać dziecko do siebie, albo zaakceptuje potrzebę przecięcia pępowiny uczuciowej, dając mu pełną wolność. List, 9/2009



W duszpasterstwie rodzin brakuje nam biblijnej antropologii. Jezus nie daje własnej koncepcji relacji kobiety i mężczyzny, ale każe wrócić „do początku”. A tam jest napisane, że Adam i Ewa są sobie równi i są wobec siebie wolni. Ewa nie jest niewolnicą Adama. Gdyby była, jak mogłaby realizować przykazanie: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwt 6, 5). Ono i do niej się odnosi.

Jeżeli kobieta nie ma swojego życia, tworzy powikłane psychologicznie i moralnie relacje rodzinne. Najgłębszym fundamentem małżeństwa i rodziny jest „Szema Israel”. Słowa te Żydzi czczą tak, jak my Najświętszy Sakrament. Mężczyźni noszą je podczas modlitwy na głowie i na prawej ręce (tefilin), by wszystko było podporządkowane Panu: Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz jest Panem Jedynym (Pwt 6, 4). Nic nam nie może przesłonić Boga, także dziecko, mąż, rodzic. Czyż Jezus nie powiedział, że kto kocha bardziej męża, żonę, dziecko, matkę czy ojca, nie jest Go godzien?

Kobieta winna sobie powiedzieć: „On odejdzie, ono odejdzie, ja będę żyła”. Taka postawa daje jej wewnętrzną moc. Gdy mąż usiłuje stosować wobec niej przemoc, powie mu wprost: „Nie jesteś moim bogiem. Nie pozwolę krzywdzić siebie, dzieci”. Jeżeli ksiądz ma niedojrzały stosunek do kobiet, to wmawia im, że powinny ulegać, „przebaczyć”, poddać się itp., podczas gdy powinien je zachęcić, by domagały się szacunku dla siebie i dzieci, zatroszczyły się o swoją kobiecość, zbudowały głębokie życie duchowe. To winno być jasno powiedziane.

Skrajne feministki mówią, że celem życia kobiety nie mogą być „gary”. I mają rację. Popełniają jednak błąd, bo w miejsce „garów kuchennych” proponują inne „gary” – robienie kariery zawodowej. I to jest nieludzkie. Kobieta pragnie mieć dom, być żoną i matką. Jest to jej głębokie pragnienie. Widzę nieraz, jak cierpią kobiety po trzydziestce, które nie wierzą już w możliwość zawarcia małżeństwa. Lansowanie jednak tezy, że kobieta bez mężczyzny w życiu sobie nie poradzi, jest przejawem męskiego szowinizmu, któremu ulegają niekiedy i księża.

Może dlatego, że sami są synami…

Tak mówią jednak tylko ci, którzy patrzą nieco z góry na kobiety i nie są wobec nich wolni. Wystarczy spojrzeć, jak niektórzy traktują nieraz siostry zakonne, katechetki, gospodynie. Przykład? Gospodyni na plebanii jest starszą panią, a młody ksiądz czy nawet kleryk wchodzi do kuchni i rozstawia ją po kątach. Ale to nie tylko wina samych mężczyzn. Kobiety w relacji z mężczyznami grzeszą nieco inaczej. Za odrobinę uczucia, „przygarnięcia" emocjonalnego, gotowe są sprzedać swoją duszę, wyrzec się swojej godności, szacunku do siebie, przyjąć postawę niewolnicy. Grzech przeciwko prawdziwej miłości siebie jest równie ciężki jak grzech przeciwko miłości bliźniego. Pewne kobiety pozwalają się poniżać ojcom, mężom, synom, kochankom, łudząc się, że w ten sposób zyskają ich uczucie. To błąd. Wiara nie pozwala człowiekowi traktować siebie w taki sposób.

Rozmawiamy raczej o drastycznych przypadkach, a wydaje mi się, że najtrudniej jest w relacjach, gdzie ten proces uzależniania się od mamy przebiega bardzo subtelnie. Mama zawsze lepiej, więc lepiej słuchać mamy; mama ma większe doświadczenie...

Nie wierzę w subtelne uzależnienie syna od matki. Wcześniej czy później ta subtelność się kończy, np. gdy „synek" posprzecza się z żoną i zamiast z nią porozmawiać po męsku, dzwoni do mamy, by go pocieszyła lub - gorzej - rozwiązała mu problem. Mama wkracza i rozbija małżeństwo. Tak kończą się owe subtelności.

A kiedy kobiecie powinna się zapalić taka „czerwona lampka", że jej relacja z ukochaną pociechą stanie się trudna, gdy ta będzie chciała się usamodzielnić?

Każdy ma własny zestaw sygnałów ostrzegawczych. Jednym z nich może być paniczny i trudny do opanowania lęk o dziecko. Chłopak ma czternaście lat, a mama nie pozwala mu wyjść na podwórko, do kolegów, zaprosić koleżankę do domu, usiłuje go we wszystkim kontrolować. Zależność małego dziecka od rodzica jest rzeczą naturalną, ale z wiekiem musi się ona zmieniać. Inny sygnał - kobieta zauważa, że dziecko jest jej bliższe niż mąż.





«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...