Zmartwychwstanie to największe dobro, jakie w ogóle mogliśmy otrzymać. Ale trzeba je nazwać dobrem trudnym. Zostaliśmy, jak uczniowie Chrystusa, tak przytłoczeni Jego śmiercią, że z ciężkim sercem wznosimy oczy ku niebu. Dlatego nasza nadzieja jest trudna... Idziemy, 23 marca 2008
Oczekiwaliśmy na największe wydarzenie naszego życia, z podskórną radością. Pamiętamy, co się wydarzyło. Odbył się pogrzeb Chrystusa, sprawowany po nabożeństwie wielkopiątkowym. Rozpoczynał się on procesją z kadzielnicami, zapalonymi świecami i naczyniem z wodą święconą. Idąc w procesji złożyliśmy Ukrzyżowanego do grobu Pańskiego. Stąd też Wielka Sobota to dzień uwielbienia Chrystusa umęczonego za nas. Staraliśmy się trwać, choćby przez kilkanaście minut, przed Jezusem w ciszy i skupieniu. Odwiedzaliśmy też inne groby w mieście. Nawet utrwaliło się powiedzenie: „idziemy na Groby”. W ten sposób nawiązywała się między nami religijna więź.
Zanosiliśmy również do kościoła pokarmy do poświęcenia. Obrzęd ten ma związek z kończącym się postem, jaki obowiązywał przez dni przygotowania do świąt. Pokarmy objęte zakazem spożywania można jeść od Wielkanocy, dlatego należy je poświęcić. Chrześcijanin – jak wskazują liturgiści – uświęcony przez post i obchód świat, powinien prowadzić odtąd nowe życie, podtrzymywane pokarmem uświęconym przez Boga. To również znak przypominający o umiarkowanym korzystaniu z darów natury. Kiedy kapłan błogosławił mięso i wędliny, wskazał w ten sposób na baranka paschalnego z Ostatniej Wieczerzy, a chleb i świąteczne pieczywo, które ułożyliśmy w koszyczku wielkanocnym mówi, że to sam Chrystus nazwał siebie Chlebem żywym i że to On nam daje siebie w Komunii świętej. Jest z nami, jako źródło życia, na co wskazują poświęcone jajka.
W niedzielny poranek, albo już późną paschalną nocą wznieśliśmy w górę świąteczne serca. Ufam, że wówczas ujawniły się nasze wszystkie nadzieje i rozpaliła wiara. Bóg nas ukochał i nigdy już nie opuści. W Jego bliskości nie należy załamywać rąk, smucić się, zamartwiać. Cierpienie pozostanie, ale jako droga ku Zmartwychwstaniu. Nieśmy więc innym tę radosną „pewność niepewności”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.