Kto dzisiaj sięga po katolickie czasopisma? Ich udział na rynku prasy w Polsce to zaledwie 2,4%, a jeszcze przed wojną co czwarta gazeta w Polsce była katolicka. Czy takich potrzeb – duchowych czy intelektualnych – już nie mamy? Idziemy, 21 września 2008
Kościół bardzo szybko dostrzegł, że massmedia stanowią najskuteczniejsze narzędzie w przekazywaniu informacji, ale także w coraz większym stopniu kształtują umysły i sumienia. Dlatego wprzągł je w głoszenie Ewangelii, ochronę wartości moralnych, propagowanie modelu zdrowej rodziny oraz odpowiedzialnej wolności i prawdy, wreszcie w kształtowanie umiejętności korzystania z mediów, nauki i godziwej rozrywki. Jan Paweł II w orędziu na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu w 1989 r. nazywał je wielkim wyzwaniem dla religijnego świadectwa dawanego w dialogu społecznym. Nie dziwi wiec, że wraz z przemianami w Polsce, jedynie w latach 1989–1993 powstało lub zostało reaktywowanych 101 tytułów czasopism katolickich. Biskup Adam Lepa, który w 1994 r. wydał „Katalog Prasy Katolickiej” ocenia, że obecnie mamy ok. 500 tytułów „profesjonalnych” oraz 1500 gazetek parafialnych. Jednak ten burzliwy wzrost nie przekłada się w żaden sposób na wzrost naszego zainteresowania prasą katolicką. Obecnie jej udział na polskim rynku prasowym to 2,4%, czyli nieco mniej niż 3 mln egzemplarzy. Tyle wydawał przed wojną sam św. Maksymilian Kolbe, a czasopisma katolickie stanowiły wtedy 27% wszystkich wydawanych pism. Trudno dziś uwierzyć, że co czwarta sprzedawana w kiosku gazeta była gazetą katolicką. Dlaczego dziś katolik nie sięga po „swoją” prasę? – Przyczyn jest więcej, niż nam się wydaje. Najważniejsze jest zrozumieć, że czytelnictwo tej prasy jest wynikiem zgodnego współdziałania triady: wydawca, odbiorca, duszpasterz (katecheta, rodzice) – tłumaczy bp Lepa.
Prasa katolicka ma dziś bardzo poważną konkurencję: rynek zalewa prasa lekka, łatwa i przyjemna, wszechobecne są radio, telewizja i Internet. W dodatku prasa ta funkcjonuje na polskim rynku wydawniczym bez żadnej taryfy ulgowej i – pomijając wielce wymowne dokapitalizowanie „Tygodnika Powszechnego” przez głównego właściciela TVN S.A., grupę ITI – aby przetrwać, musi być kupowana. W systemie demokratycznym to czytelnik faktycznie decyduje, jaka gazeta czy tygodnik będzie się rozwijać. Niestety, twórcy wielu mediów katolickich często nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co ludzie chętnie czytają, słuchają i oglądają. I na nic się zda niedawny apel jednego z redaktorów naczelnych: „Po wakacjach zwiększamy czytelnictwo prasy katolickiej”, jeśli te media będą nudne.
Obowiązkiem wydawców jest wciąż podnosić poziom merytoryczny, kulturalny i estetyczny mediów katolickich. Trzeba też tworzyć je ze świadomością, do kogo są kierowane i posługiwać się językiem zrozumiałym dla odbiorcy. To – zdaniem prof. Jerzego Olędzkiego z Instytutu Dziennikarstwa UW – stało się gwarancją sukcesu m.in. Radia Maryja. – Ojciec Tadeusz Rydzyk wiedział, że w Polsce jest luka spowodowana przez brak zainteresowania wierzącymi starszymi ludźmi. Świetnie wszedł w obszar zupełnie niezagospodarowany przez jakiekolwiek media publiczne. Mało tego – stworzył „Rodzinę Radia Maryja”. Ta formuła się sprawdziła doskonale. Inne media także nie powinny kierować swej propozycji do wszystkich, czyli do nikogo, ale do ludzi, którzy chcą być w „klubie”. Pismo katolickie powinno być orędownikiem „klubowego spotkania” – mówi prof. Olędzki. Zwraca uwagę, że dobrze jest prowokować dyskusję, uczynić z tygodników forum, na którym będzie ona toczona. – Prowokacja intelektualna zawsze będzie interesować ludzi myślących, inspirować ich, powodować, że sięgną po czasopismo. Może czasem zaczną się denerwować, nawet posądzać o herezję, ale będą aktywni – dodaje. Podobnie uważa bp Lepa. – Powinniśmy prowokować, ale we właściwy sposób, bez przytłaczania sensacją. Chociaż jest miejsce także na mądrą sensację, która zaciekawia, skłania do czytania. Nawet św. Maksymilian zakładał, że dobre pismo katolickie powinno mieć pewne elementy sensacyjne. Ważne jest także, by prasa katolicka była widoczna, wpadała w oczy – tłumaczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.